Na wszystko jest pora roku
Kiedy miałem około dwudziestu lat i pracowałem jako asystent wykonawczy w organizacji opartej na społeczności, spotkałem pisarkę o imieniu Andrea, która była mniej więcej w wieku, w którym jestem teraz - pod koniec lat trzydziestych - i dała mi kilka doskonałych rad.

W tym czasie miałem w swoim portfolio kilka dziennikarskich klipów, ale mój repertuar twórczy - moja prawdziwa ambicja w tamtym czasie - składał się z dokładnie jednej krótkiej historii zatytułowanej „Zasłony”. Powiedziałem Andrei o tym utworze, a ona zasugerowała, żebym opracował historię w mało znanym miejscu o nazwie Frederick Douglas Creative Art Center na Manhattanie.

Słuchałem jej. Przeprowadziłem nawet badania i znalazłem się na liście mailingowej centrum. Później przeprowadziłem wywiad z dyrektorem wykonawczym na temat artykułu w magazynie o sztuce. Przez lata pisząc inne artykuły, korzystałem z kilku instruktorów z FDCAC jako źródeł. Ilekroć ktoś powiedział mi, że szukają grupy krytyki lub pisania, sugerowałbym centrum.

Zrobiłem to wszystko, ale zajęło mi to siedem lat od czasu, gdy Andrea powiedziała mi o centrum, do października 2002 r., Kiedy w końcu siedziałem na lekcji pisania romansów prowadzonej przez najlepiej sprzedającą się autorkę, Donnę Hill. Do tego czasu prawdopodobnie napisałem dwadzieścia lub trzydzieści opowiadań, które siedziały na dnie mojej szafki na akta.

Pojawiłam się na lekcji pisania romansów z moją ulubioną historią o siedemnastoletniej kasjerce, która zakochała się w typowym chłopcu. W ciągu zaledwie ośmiu tygodni pod przewodnictwem Donny przekształciłem winietę w powieść „Znowu i znowu”. Dopóki nie wziąłem udziału w zajęciach, nie miałem pojęcia, że ​​jest we mnie umiejętność napisania powieści. Więc oczywiście kopnąłem się przez chwilę, żałując, że nie wziąłem udziału w zajęciach, kiedy Andrea po raz pierwszy to zasugerowała. Teraz, gdy minęły jeszcze cztery lata, zdaję sobie sprawę z prawdy: nie byłem jeszcze gotowy.

Mówcy motywacyjni, tacy jak Les Brown, mówią takie rzeczy, jak „Skok i pojawi się sieć ...” itd. W swojej książce „To jeszcze nie koniec, dopóki nie wygrasz”, Les opowiada historię, jak na początku swojej kariery wynajmował biuro, które było znacznie większy niż to, czego tak naprawdę potrzebował (lub mógł sobie pozwolić), aby zmusić się, by w to wyrosnąć. Kiedy nie mógł już płacić czynszu za mieszkanie i biuro, mieszkał w biurze. „Wejdź na dach i zrzuć drabinę” - radzi.

To prawda, że ​​polegam na wielu cytatach Les Browna, takich jak: „Twoja obecna sytuacja nie określa, kim jesteś…” i jego sugestii, że kiedy śnisz, upewnij się, że jesteś w centrum fantazji. Jednak po przeczytaniu i słuchaniu samopomocy przez ponad dziesięć lat zdałem sobie sprawę, że przy przyswajaniu informacji nie jest to jeden rozmiar, który pasuje do wszystkich przedsiębiorstw. Czytając, sortuję podane porady i włączam to, czego mogę użyć (co wydaje mi się właściwe) do zindywidualizowanej filozofii. Resztę puściłem.

Patrząc wstecz, uważam, że był tylko jeden sposób na znalezienie własnego, niepowtarzalnego głosu. Kiedy Andrea po raz pierwszy zasugerowała kurs FDCAC, byłem zielonym, ale kompetentnym pisarzem wiadomości / filmów fabularnych, ale jako twórczy pisarz nadal dryfowałem. Klasa na wczesnym etapie mogła zakłócić moją rosnącą wrażliwość artystyczną.

Gdyby mnie zapytałeś, jestem pewien, że powiedziałbym ci, że chcę napisać coś literackiego, politycznego lub historycznego. Jednak po latach samodzielnego rozwijania całego zakresu pracy bez kierownictwa i kontroli powoli zrozumiałem, że jako twórczy pisarz nie interesowałem się żadną z tych rzeczy. Że pozostawiony samemu bez udziału moich rówieśników, nauczycieli lub redaktorów; bez struktury i terminów, moim naturalnym instynktem było pisanie o samorealizacji - i miłości. Dwie odmiany kreatywnego pisania, których nie było nawet na moim radarze, kiedy pierwszy raz usłyszałem o FDCAC.

Zanim pojawiłem się na zajęciach Donny, po latach pielęgnowania mojego wyobraźni w ogrodzie, byłem gotowy do rozkwitu. Na zajęciach nie tylko napisałem powieść „Znowu i znowu”, którą sam opublikowałem kilka lat później, Donna opowiedziała mi o rynku opowiadań z czasopismami dla kobiet, o których istnieniu nawet nie wiedziałem. Zapisałem te informacje, pracując nad opracowaniem kilku kolejnych powieści.

Potem, kiedy byłem gotowy (rok po wzięciu lekcji pisania romansów), kupiłem książkę o rynku opowiadań, o której opowiadała mi Donna. Kilka miesięcy po przeczytaniu książki napisałem cztery opowiadania w ciągu jednego miesiąca i przesłałem je, co skutkowało dwiema sprzedażami. To było dziesięć lat po napisaniu mojego pierwszego opowiadania „Zasłony”.

Czy czuję się źle, że tak długo zajęło mi sprzedawanie czegoś po dziesięciu latach poszukiwania i pisania duszy? Nie. W rzeczywistości dwie powieści, które opracowałem tuż po lekcjach Donny cztery lata temu, wciąż znajdują się na różnych etapach powolnej inkubacji. Obecnie niewiele się z nimi dzieje, ale nie odczuwam niepokoju. Jakoś, kiedyś, kiedy nadejdzie właściwy czas, wszystko się zmieni.

Z tego wszystkiego nauczyłem się wielu ważnych lekcji. Jak mówi Iyanla Vanzant, opóźnienie nie oznacza odmowy. Dalej wiem, że piszę to, co piszę, nie dlatego, że zmusiłem się do tego dzieła, ale raczej dlatego, że zdecydowałem się wyruszyć w spokojną podróż wzrostu i odkrywania siebie - proces, którego nie można przyspieszyć.

Instrukcje Wideo: QBIK - 4 Pory Roku (Kwiecień 2024).