Mark Zuckerberg i poronienie
Mark Zuckerberg, dyrektor generalny Facebooka, ogłosił niedawno, że on i jego żona Priscilla Chan oczekują córeczki. Podczas ogłoszenia oświadczył także światu, że para od jakiegoś czasu próbuje mieć dziecko i doświadczyła trzech poronień przed obecną ciążą.
Poronienie jest niezwykle częste - od 20% do 25% wszystkich uznanych ciąż kończy się poronieniem i szacuje się, że każdego roku w samych Stanach Zjednoczonych dochodzi do około miliona poronień. Pomimo przytłaczających statystyk poronienie jest nadal problemem, o którym ludzie tak naprawdę nie rozmawiają.
Na dobre i na złe żyjemy w kulturze, w której ludzie mają obsesję na punkcie celebrytów. Jednak kiedy sławni ludzie, tacy jak Zuckerberg, otwarcie mówią o takich sprawach, jak poronienie, to dobrze. Doświadczenie poronienia może być wyjątkowo samotne i izolujące z powodu ciszy, a nawet piętna otaczającego ją.
Podczas gdy garstka innych celebrytów otwarcie mówiła o swoich doświadczeniach z ciążą i wypadaniem niemowląt, komentarze Zuckerberga mogą być jeszcze bardziej znaczące z powodu jego towarzystwa. Szczególnie media społecznościowe i Facebook to miejsca, w których ludzie przyzwyczaili się do dzielenia się osobistymi historiami. Prawidłowo używane platformy społecznościowe, takie jak Facebook, mogą być również świetnymi miejscami do podnoszenia świadomości na różne tematy. Z powodu połączenia Zuckerberga z mediami społecznościowymi ludzie mogą lepiej zrozumieć, że mogą dzielić się swoimi historiami, uzyskać wsparcie i faktycznie zacząć rozmawiać o tym, jak to jest stracić dziecko.
Zaczynamy rozmawiać o innych kwestiach, takich jak przemoc domowa i problemy ze zdrowiem psychicznym, ale wydaje nam się, że czujemy się nieswojo, rozmawiając o ciąży i utracie dziecka.
Zuckerberg nazwał poronienie „samotnym doświadczeniem”, mówiącym o tym, że przyszli rodzice mają wiele nadziei i marzeń dla nienarodzonego dziecka. Następnie wyjaśnił, że początkowo para chciała zachować swoje straty w tajemnicy. W końcu jednak zdecydowali, że podzielenie się swoją historią będzie pomocne dla osób, które poniosły podobne straty.
Udostępniamy wiele informacji na Facebooku i innych portalach społecznościowych. Niektóre z nich mogą być bardzo osobiste i chociaż z pewnością są „prześladowcy”, mówienie o rzeczach nie zawsze jest złe. Uważam, że byłoby wspaniale, gdybyśmy mogli dzielić się historiami, które zwiększyłyby empatię i świadomość.