Tradycje rodzinne
„Święty Mojżeszu! Kto postawił Jezusa z powrotem na patyku ?! ”

Moja rodzina zawsze była tradycją rodzinną, aby gromadzić się w każdą niedzielę i chodzić do domu modlitwy. W niedziele palmowe i wielkanocne nasz tłum powiększał się nieco wraz z członkami rodziny, którzy zdecydowali, że są to święta, by spotkać się z Bogiem. (I aby uniknąć szarpania językiem mojej prababki o ich krnąbrnych duszach idących do piekła, i jak chciała tylko zobaczyć całą swoją rodzinę razem, ponieważ nie wiedziała, ile jeszcze lat da jej dobry Pan!) zakochała się w tym co roku, dopóki nie zmarła w pięknym wieku 93 lat - jakieś trzydzieści pięć lat później!

Rodzina tłoczyła się w swoich samochodach i jechała przez most Verrazano, od Staten Island do Manhattanu, aby uczestniczyć w nabożeństwach z moją Naną. Była przewodniczącą rady ds. Usher w swoim kościele w kościele baptystów w Harlemie. Gdy nasza rodzina dorastała, postanowiła później, że łatwiej będzie jej podróżować na wyspę i przychodzić do naszego lokalnego kościoła.

Nie wiem, czy byłeś kiedyś w kościele baptystów. Jako dziecko uważałem to za zastraszające. Dorastałem w kościele bezwyznaniowym. Tak więc niektóre tradycje kościoła baptystów były mi obce. Usługi wydają się trwać wiecznie! Byłem przedwcześnie urodzonym dzieckiem. Chciałem wiedzieć, dlaczego, jak, ponieważ i kiedy wszystkiego. Miałem problemy z siedzeniem w bezruchu, chyba że coś zwróciło moją uwagę.

Podczas tej konkretnej wycieczki byłem podekscytowany odwiedzeniem kościoła mojej Nany. Lubiłem widzieć ją ubraną w biały mundur i maszerującą w przejściu. Byłem również podekscytowany, ponieważ moja Gram obiecała mi, że mogę jej pomóc w kuchni, gdy wrócimy do domu na niedzielną kolację, jeśli usiądę cicho i nie zadam zbyt wielu pytań. Mógłbym to zrobić! Nie podobało mi się nic więcej niż pomaganie moim gramom w kuchni. Pozwoliła mi użyć miksera i zagnieść ciasto na domowe bułki drożdżowe.

Próbowałem. Naprawdę starałem się nie zadawać zbyt wielu pytań. Siedziałem nawet na dłoniach, żeby nie ruszać się tak bardzo. Chciałem się zachować jak najlepiej. I wtedy podniosłem wzrok, gdy diakon odsunął się na bok po ogłoszeniach. Właśnie wtedy go zobaczyłem. Jezus na patyku. Wiedziałem, że to Jezus z powodu korony cierniowej na głowie, o której dowiedziałem się w Szkole Niedzielnej oraz gwoździ w dłoniach i stopach. Nie mogłem tego zatrzymać. Wyszło zszokowane westchnienie: „Święty Mojżeszu! Kto przywrócił Jezusa do patyka ?! ”

Tak. Powiedziałem to. Wystarczająco głośno, aby usłyszeli go ministrowie, biskupi i zgromadzenia. Moja matka pociągnęła mnie za rękę. Mój ojciec zachichotał. My Grams zamknęła oczy i potrząsnęła głową. Moi wujkowie i ciotki zaśmiali się. I kilka osób sapnęło. Naprawdę chciałem wiedzieć. Nie sądziłem, że zapytałem o coś złego. Więc kontynuowałem: „W szkole niedzielnej powiedzieli, że Jezus powstał z grobu. Że nie był już martwy, ale poszedł do nieba z Bogiem, gdzie czuwa i modli się za nas. Więc nie rozumiem; dlaczego Jezus wrócił na patyk? Jak on się tam dostał?" Mój pięcioletni umysł potrzebował odpowiedzi.

Ktoś odchrząknął. W końcu Starszy spojrzał na mnie z uśmiechem na twarzy, kręcąc głową. Przypuszczam, że jestem niewinny lub nieuprzejmie przerywałem nabożeństwa i ogłoszenia kościelne. Wyjaśnił mi, że Jezus nie był na patyku, ale na „krzyżu”. I to, co widziałem, było tylko symbolem tego, co Jezus zrobił dla nas; że rzeczywiście umarł za nas na krzyżu i nie tylko w niebie modli się za nas, ale żyje w naszych sercach, gdy Go zapraszamy.

Myślałem o tym przez chwilę. Spojrzałem na kij - krzyż - potem na Starszego, a potem na moją rodzinę. Usiadłem, skrzyżowałem nogi i skrzyżowałem ręce. Znów spojrzałem na krzyż. Nie podobało mi się Zrozumiałem, co mi powiedział. Ale ani trochę mi się to nie podobało. Nie sądziłem, że powinniśmy trzymać Jezusa na tej lasce, jeśli Go już nie ma. I powiedziałem tyle. "W porządku. Ale nadal nie sądzę, że Jezus powinien być na tym patyku! Wygląda bardzo niewygodnie! ”

Kilka zirytowanych westchnień uciekło, a także drżenie i bóle głowy, a także kilka uśmieszków i chichotów. Usługi były kontynuowane. Zachowałem się. Nic nie powiedziałem ani nie zadałem więcej pytań. Ale cały czas zastanawiałem się, jak uratować Jezusa z tego kija!

Po nabożeństwach wszyscy poszliśmy do domu mojej Nany w Harlemie na wielkanocny obiad. Moje Gramy pozwoliły mi pomóc jej w kuchni pomimo mojego małego wybuchu. Wszyscy zgromadzili się wokół pięknego Brownstone i rozmawiali, śmiali się, jedli przystawki podane, a ich zmysły atakowały niebiańskie aromaty pochodzące z kuchni. Kiedy wszystko było gotowe, zebraliśmy się wokół stołu, trzymaliśmy się za ręce i słuchaliśmy, jak moja Nana udziela trzydziestominutowej łaski !!! Potem jedliśmy, piliśmy i śmialiśmy się jeszcze trochę. Wypełniając nasze serce i brzuchy wszystkim tym, czym powinna być rodzina.

Od mojej rodziny do twojej; Wesołego Alleluja!
© 2016. Ruthe McDonald. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Instrukcje Wideo: Polskie Tradycje Rodzinne (Może 2024).