Przegląd sezonu 2008 - Williams
Williams świetnie rozpoczął sezon, a Nico Rosberg zajął nieoczekiwane podium w Australii. Jednak pierwszy wyścig sezonu znany jest z tego, że nie wskazuje prawdziwych osiągów, i tak właśnie było w przypadku Williamsa. Podobnie jak w przypadku Hondy, ich konkurencyjność spadła wraz z upływem roku i zakończyli sezon walcząc o pierwsze miejsce w kwalifikacjach.

Było jednak kilka punktów do zdobycia i Rosberg wykorzystał każdą okazję, jaką mógł. Nakajima miał za zadanie nauczyć się każdego obwodu, ponieważ cieszył się z pierwszego pełnego roku w Formule 1. Obaj kierowcy spisali się bardzo dobrze, szczególnie biorąc pod uwagę samochód, który mieli pod nimi, a motywacja powinna pozostać wysoka w zespole.

W szczególności Williams jest jednym z zespołów, które miały wysoki poziom niezawodności i faktycznie ukończyły wysoki procent wyścigów. Kierowcy omijali wypadki, więc liczba ukończonych okrążeń była całkiem niezła. Jest to przynajmniej kwestia wagi zespołu, ponieważ niezawodność może często stanowić problem w trakcie długiego sezonu. Williams były niezmiennie dobre.

Jedyny prawdziwy punkt tego sezonu w tym czasie miał miejsce w Kanadzie, kiedy Rosberg brał udział w wypadku w alei serwisowej, który wyeliminował zarówno Hamiltona, jak i Raikkonena z wyścigu. Hamilton i Rosberg otrzymali kary startowe na następny wyścig, co oznaczało, że incydent zrujnował dwa weekendy dla zespołu.

Choć ten rok mógł nie być zaplanowany, zespół zdecydowanie patrzy w przyszłość na rok 2009 i zainwestował znaczne środki w technologię KERS. To nie jest obowiązkowe na następny sezon, ale Williams kupił firmę specjalizującą się w KERS i już wypróbował skrzydła 2009 w ramach przygotowań do nowych przepisów.

Zespół ma bardzo niewielkie zmiany w zakresie kierowców i personelu poza sezonem, a to pomoże im utrzymać tempo z tego sezonu. Rosberg jest często chwalony za potencjalną gwiazdę w słabym samochodzie, a zespół jest tego świadomy i chce się zmienić.

Instrukcje Wideo: Niezniszczalny - Niesamowita historia Roberta Kubicy (Może 2024).