Hakuna Matata - Cudowne miejsce
Gdy samolot schodził do Nairobi, zastanawiałem się, czy to sobie wyobrażam. Niebo wydawało się bardziej niebieskie, a tworzenie się chmur zapierało dech w piersiach dramatycznie. Wszystkie afrykańskie stereotypy wpadły mi do głowy, gdy wtuliłem walizkę w ciepłe, ciepłe słońce Nairobi. Znasz tych niewiarygodnie wysokich afrykańskich mężczyzn prawie zbiegających się na wysokości 7 stóp i którzy chodzą z wdziękiem wdzięcznej Impali? Dobrze poznałem Waiganjo z UNEP, który idealnie pasował do rachunku. Nie tylko starannie wsadził mnie do swojego samochodu, ale także zawiózł do śródmieścia Nairobi, wskazując zabytki, które według niego chciałbym zobaczyć. Skakał obok mnie tak rozkosznie, że wszystkie te zdjęcia masajskiego Mara lecącego po sawannie z wahadłowymi kolczykami zdawały się ożywić w mgnieniu oka.

Potem, wzdłuż drogi wyrosły te płaskie drzewa w kształcie parasoli, znasz te, które są wszędzie zapisane w animowanych kreskówkach? Były naprawdę, wraz z koloniami gniazd ptaków tkaczy przylegających do gałęzi. A kiedy zatrzymaliśmy się na światłach, tłumy sprzedawców pojawiły się między samochodami sprzedającymi gadżety, jak w Indiach. Wszystko, od marakui i mango, po małe torebki damskie i paczki mielonych orzechów były w sprzedaży! To było takie indyjskie uczucie, widząc, jak to się dzieje, ponieważ mamy sprzedawców w Bangalore, którzy sprzedają mniej naturalne rzeczy, takie jak cienie i szaliki. Pamiętaj, aby kupić sobie torbę, ponieważ tutaj owoce są świeże i dojrzałe i są o wiele smaczniejsze niż te w supermarketach.

Gdy samochód jechał pięknymi długimi drogami, miałem wrażenie przestrzeni. Afryka była nie tylko duża; był ogromny, z dużą ilością otwartych przestrzeni, a najlepiej ze wszystkich ciepłych czerwonych ziem. W Nairobi, gdziekolwiek spojrzałem, gleba była krwistoczerwona, co oznaczało, że była to wspaniała, żyzna gleba, w wielkim żyznym kraju. Dla dziennikarza środowiskowego to miejsce wydawało się ostateczną fantazją moich marzeń!

Zauważyłem jednak, że w Nairobi nie było transportu publicznego. Gdy jechaliśmy bliżej śródmieścia Nairobi, setki samochodów dostawczych zwanych Mutatas, w których tłoczyli się ludzie, były jedynym środkiem transportu publicznego w okolicy. Kabiny były drogie, a podróż z lotniska kosztowała książęcego 25 $ do naszego hotelu w Grigiri w pobliżu biur UNEP. Ale to, co wydawało się przytłaczające, to fakt, że w Nairobi było tak wielu Indian. W rzeczywistości mój samolot z Doha był pełen Indian prowadzących interesy w Nairobi.

Comfort Gardens, hotel, w którym mieszkaliśmy, był zaskakująco prowadzony przez Afrykanów - przedsiębiorczą kobietę o imieniu Rose, ale niestety nawet podstawowe udogodnienia, takie jak działający prysznic lub ciepła woda, nie były dostępne. Śniadanie w formie bufetu było po prostu chudym omletem i tostem, a internet przez większość czasu nie działał. Jednak ogrody i basen były w nienagannym stanie, a czystość pokoju była na najwyższym poziomie. Sądzę, że za 80 $ za noc nie można było liczyć na więcej, choć kilku z naszej grupy wyjechało po pierwszym dniu, by zostać w indyjskich ośrodkach w śródmieściu Nairobi. Tam też ceny były tańsze za 65 $ za noc, ze wszystkimi wyposażeniami. Och tak, nie zapomnij wziąć własnego szamponu i innych przyborów toaletowych, w wannie jest tylko mini ciasto z imperialnej skóry, bez względu na płeć opatrzony!

Ponieważ zmiany klimatu uderzają w Nairobi, w ostatnim czasie doszło do suszy, ale wydawało się, że przynieśliśmy ze sobą deszcz. Przez większość nocy były obfite wlewy, a wszystko lśniło i świeziło następnego ranka. Cudownie było spać pod dźwiękami bębniących wielkich kropli tupotających na dachu. Na zewnątrz dużego jedwabnego drzewa bawełnianego z jasnoróżowymi kwiatami zrzucają dywan mokrych płatków, gdy przestanie padać. Bougaenvillea także rosła wszędzie bez wysiłku i była w rozkwicie, a ich klejnotowe kwiaty wisiały nad ścianami domów, które mijaliśmy w drodze na Konferencję Światowego Dnia Wody w Domu UNEP. Ale wszędzie przykuły moją uwagę ciernie w kształcie parasoli zwane tortillą akacjową, które dały schronienie wielu ptakom. Najwyraźniej liście tych klasycznych drzew baldachimowych są zjadane podczas przeglądania zwierząt, a ich spiralne owoce smakują zarówno człowiekowi, jak i bestii. Następnie nasiona są wydalane z kałem, a drzewa są raczej niezwykłą metodą rozmnażania!

W odległości krótkiego spaceru od hotelu znajdowało się rozległe i tętniące życiem centrum handlowe. Cudowne było to, że centrum handlowe było ogromne poziomo, a nie pionowo, jak większość lśniących szklanych i stalowych centrów handlowych. Rozciąga się na dużym obszarze i można było znaleźć wszystko, od markowych ubrań, afrykańskich ciekawostek, ogromnego food foodu, banków i kantorów oraz oczywiście ku naszemu zadowoleniu ogromny supermarket, który zaopatrzył wszystko, co potrzebne. Kiedy skończyliśmy na konferencji, przeszukaliśmy rynek afrykańskiej herbaty, kawy i przypraw, aby zabrać je do domu jako prezenty dla rodziny. Restauracje w hali gastronomicznej oferowały różnorodne dania i były doskonałym miejscem na relaks po długim i męczącym dniu.

Śniadanie zwykle jadano na werandzie przy basenie i fajnie było patrzeć, jak Przylądek Wagtails spaceruje po basenie w poszukiwaniu larwy i robaków. Czasami słyszałem je z mojego pokoju, siedzącego na drzewie akacjowym i wołającego do swojego kolegi dzwoniącym „tseee-chee-chee”.Jeśli jesteś miłośnikiem ptaków, Afryka ma wiele gatunków ptaków, w tym ogromną liczbę migrujących ptaków wodnych, które można znaleźć w rezerwatach dzikiego życia w całym kraju.

A potem, jak mówią, najlepsze było zarezerwowane na ostatnie. W dniu, w którym wyjeżdżaliśmy do Indii, udaliśmy się do David Sheldrick Wildlife Trust, który jest sierocińcem słoni w Nairobi. Cóż za miejsce i jaką wspaniałą pracę wykonują tam zaufanie i opiekunowie. Małe sieroty słoni są przynoszone do tego pokoju dziecinnego i ratowane przed pewną śmiercią. Byli ofiarami Zmian Klimatu i suszy, kłusowników lub konfliktu dzikich zwierząt / ludzi, które odcięły ich od matek i rodzin. W tym sierocińcu wychowywani są przez 10–12 lat, prawie jak ludzkie dzieci, zanim zostaną uwolnieni na wolności po latach ciężkiej pracy, która doprowadziła je do dojrzałości. Jest to godny pochwały projekt, który kosztuje zaledwie 300 szylingów za osobę za wejście. Dla porównania zapłaciłem 300 szylingów, aby kupić sześć gorących bułeczek krzyżowych w supermarkecie!

Afryka i Nairobi były dla mnie spełnieniem marzeń pomimo paradoksów, które widziałem wszędzie. Jest to kraj, który jest obdarzony cudownym naturalnym pięknem, a jeśli jesteś miłośnikiem przyrody lub masz dość zwykłych miejsc turystycznych, weź żółtą febrę i po prostu idź do Nairobi. To podróż, której będziesz się cieszyć przez całe życie!

Instrukcje Wideo: Lena Szafraniec (Hakuna matata), I miejsce, kat. 6-9 Profesjonalista (Może 2024).