Samodzielnie w Bangalore w Indiach
Zarezerwowałem męża i Steve'a na wycieczkę do USA przez cały lipiec. Oznaczało to, że CAŁKOWICIE cieszyłem się własnym, dobrze zasłużonym czasem. Przestojem dla mnie jest jedzenie kanapek lub upma na posiłek. Oglądam trzy filmy jeden po drugim i spędzam dużo czasu z moimi roślinami w ogrodzie. I piękno ciszy.

Tak, chodzę na wykłady na studiach i to zajmuje większość mojego poranka, ale resztę dnia mam własną. Walczę z dziećmi w klasie. Dyskutuj, potrząśnij nimi, wykładaj, dyskutuj. A kiedy skończę, mogę spokojnie iść do domu po pustych bocznych drogach i rozejrzeć się po wszystkich ogrodach.

Wiele budynków ma fantastyczne maalis, ponieważ ogrody są nienaganne. Idealnie aksamitne gładkie trawniki z bugenwillą i pachnącymi rangoonami pełzającymi w tłumie po ścianach. Ściany również mają niesamowite wbudowane sadzarki, które pięknie sadzą krzewy równo w rzędzie, a wisząca ixora lub plumeria jest przycięta i obficie kwitnie przez większą część roku.

Idę dalej i przeskakuję przez stos odpadów ogrodowych, czekając na ciężarówkę BBMP, a potem postanawiam przejść przez ulicę, by spojrzeć na błysk niebieskiego kwiatu po drugiej stronie drogi. Przeglądam go, gdy wrócę do domu, a to jest groszek motyli, który jest bogatym źródłem przeciwutleniaczy i łatwo jest ozdobą każdego ogrodu. Błyszczący błękit sprawia, że ​​zatrzymuję się i robię zdjęcie, bo wiem, jaka będzie moja następna historia dla Hindusów!

Idę dalej i widzę tłumy wokół biura VFS, które przeniosło się z obszaru Cubbon Road do tego dużego szklanego budynku. Pytania osób oczekujących na złożenie wizy. Jestem wdzięczny, że wziąłem długoterminową wizę brytyjską i amerykańską, które były drogie, ale nie jestem nękany przez dziesięć lat. To powiedziawszy, myślę, że w przyszłym roku moja kadencja się skończy!

Kobieta sprzedaje egzotyczne owoce z koszyka. Wydaje mi się, że wie, że ten drogi owoc zostanie kupiony przez obcasów, które zalewają miejsce dla wiz. Mała kawiarnia nagle robi ryczący interes i jak w Paryżu i innych częściach Europy nagle rozłożyły krzesła na śmierdzącym chodniku, aby ludzie mogli usiąść i napić się kawy. Wszystkie małe restauracje zdają się zarabiać na nowych interesach wniesionych przez osoby ubiegające się o wizę.

Potem, gdy kontynuuję chodzenie, ślizgający się pojazd policyjny ślizga się, czekając, aż szybko wleczę rowery, które według nich źle zaparkowały. Niepokoi mnie myśl, że ci ludzie, którzy są napięci wizami, muszą wyjść, by znaleźć swoje rowery. Pytam policjanta nonszalancko siedzącego w furgonetce. Nie nie, bierzemy tylko te rowery, które znajdują się w strefie zakazu parkowania. Nie widzę żadnych wyznaczonych stref i zwracam na to uwagę, a gdy tylko przybył, odjeżdża. Cieszę się, że prawdopodobnie zaoszczędziłem kilka motocykli i kilka desperackich godzin dla niektórych osób ubiegających się o wizę.

Idę w kierunku Richmond Park, gdzie muszę skręcić w lewo. Duży tłum ludzi zawsze stoi tam, nad wiszącym korzeniem starożytnego drzewa Peepul. Niesamowite, jak potrafią godzinami popijać kawę i palić poranki. A niektórzy biedni pracodawcy będą płacić rachunek.

Tuż przed nami są dwaj sprzedawcy kwiatów na zewnątrz świątyni, która była malutka, kiedy byliśmy dziećmi, i teraz osiągnęła ogromne rozmiary. Ludzie kłaniają się na modlitwie i kupują girlandy z prawdopodobnie skradzionych kwiatów, aby powiesić je na swoich rowerach i samochodach. Nie rozumiem potrzeby wieszania kwiatów w samochodach i na rowerach, a jeśli to się skończy, może kwiaty rosnące na naszych drogach zostaną uratowane.

Przechodzę przez zmiażdżone orzechy kokosowe i zmiażdżone limonki. Powiedziała nam nasza mała ayah, która zabrała nas na spacery do parku, aby nigdy nie nadepnąć na nie, ponieważ zły duch w nich zostanie przeniesiony na nas. Mam na myśli logicznie, że jako dorosły wiem, że to nieprawda, ale było to ostrzeżenie, odkąd skończyłem sześć lat. Dlatego ostrożnie ich unikam, nie pozwalając, by mój but nawet się do nich zbliżył.

Dalej za domem z ogromnym i pachnącym drzewem kupy Sampangi poo (champak). Biedny pies jest wpychany do klatki i siedzi tam, wyjąc, podczas gdy jego właściciele chyba wyszli do pracy, a pomoc zmywa z zewnątrz zamiatając cały brud na drogę. Pytam kobietę, dlaczego nie może zebrać ich brudu i się go pozbyć. Mówi, że to praca kobiety w drodze.

Stoję przez 10 minut, czekając na przejście przez ulicę. Richmond Road to strumień pojazdów pędzących w dół, co stanowi pułapkę śmierci dla pieszych. Czekam, aż strumień się rozrzedzi, a potem biegnę. Często zastanawiam się, jak stara osoba może przejść, bo ledwo mi się to udaje, gdy motocykle ścigają się jak nietoperze z piekła rodem.





Instrukcje Wideo: Journey Through India: Bangalore | CNBC International (Może 2024).