Nie tylko zmiana adresów
Na początku nauki o demencji czytałem artykuły znalezione w Internecie. Stały wątek we wszystkich artykułach koncentrował się na minimalizowaniu zmian. Najwyraźniej przeprowadzka mojej matki z Florydy do Ohio spowodowała więcej zmian, niż mogła sobie z tym poradzić.

Kiedy wybrałam miejsce do zamieszkania dla matki, miałam na uwadze kilka czynników, próbując złagodzić zmiany. Patrzyłem na mieszkania, społeczności seniorów i społeczności emerytalne. Społeczności emerytalne (lub domy spokojnej starości) były droższe, a matka nie miała miesięcznego dochodu na utrzymanie takiego rozwiązania. Pomieszczenia dla osób niepełnosprawnych mogą przyjmować mieszkańców Medicaid; jednak lista oczekujących na te mieszkania trwa zwykle lata. Apartamenty w mieście, w którym mieszkałem, były również dla niej zbyt drogie. Spojrzałem na tak przygnębiające mieszkanie na pierwszym piętrze z jedną sypialnią, że nie mogłem sobie wyobrazić, żebym sam tam mieszkał, nie mówiąc już o przeprowadzce. W końcu osiedliłem się w kompleksie mieszkalnym dla seniorów, położonym w połowie drogi między miejscem, w którym pracowałem, a miejscem zamieszkania. Myślałem, że to będzie dla mnie ważne, kiedy zostanę wezwany do jej pomocy. Korzyści, które dla niej widziałem, obejmowały: brak mieszkańców poniżej 55 roku życia; bez dzieci; wygodne na zakupy, zaciszna okolica, w której mogła chodzić; dom klubowy oferujący różnorodne zajęcia; oraz całodobowa dostępność konserwacji. To środowisko było prawie identyczne z jej sąsiedztwem na Florydzie i czułem, że podobieństwa ułatwią jej przejście. Chłopie się myliłem!

Moja teoria była solidna. Jedyną rzeczą, której nie uwzględniłem w tym równaniu, był całkowity opór matki wobec zmian. Mieszkanie było nowe, a matka była pierwszym najemcą. Przestrzeń była piękna z wieloma udogodnieniami, w tym sypialnią, w której mogła przechowywać wszystkie „rzeczy”, które musiała ze sobą zabrać. Miała nawet kwietniki, w których mogła sadzić kwiaty, jeśli chciała. Żadna z tych rzeczy nie miała znaczenia. Fiksacja matki z Florydą nie zostałaby zerwana i przez lata zadawałem pytanie: „Kiedy mogę wrócić do domu?” Zamiast zintegrować się z nową społecznością, wycofała się do katakumb depresji. Staram się, jak potrafię, nie stara się zasymilować.

Kiedy myślę o dzisiejszej sytuacji, widzę rozwiązania, które mogłem wypróbować. Klub oferował gry karciane, czasy rzemieślnicze, puzzle, wypożyczalnię bibliotek, a nawet co drugą sobotę oferował kawę i pączki. Kierownictwo kompleksu organizowało okazjonalne cookouty i turnieje shuffleboardowe. Kilka razy zarząd zaplanował dla mieszkańców jednodniowe wycieczki autobusem. Może gdybym pojechał z matką na jedno z tych wydarzeń, poczułaby się bardziej komfortowo i bardziej starałaby się zaprzyjaźnić. (Kiedy wspominałem o przyjaźniach, odparła, że ​​jest jej najlepszym towarzystwem.) Jednak w sposób okrężny zaprzyjaźniła się z sąsiadami po obu jej stronach. Moja siostra zapewniła fundusze, a ja kupiłem huśtawkę na jej werandzie. Rano siedziała na huśtawce, a przechodzący sąsiedzi przestali rozmawiać. Przynajmniej to było coś.

W wielu materiałach, które przeczytałem na temat starzenia się i demencji, eksperci wskazują, że posiadanie przyjaciół i regularne interakcje z innymi utrzymują umysł w stanie aktywnym i czujnym. Sięganie poza siebie, by być częścią życia innej osoby, jest zdrowe dla obu stron. Uważam, że gdyby matka bardziej zintegrowała się ze swoją społecznością, demencja nie postępowałaby tak szybko. Wszyscy, nie tylko seniorzy, musimy być częścią społeczności.

Instrukcje Wideo: Jak zmienić IP Internetu na stałym łączu internetowym. (Może 2024).