„Kłując moje kciuki, przychodzi coś niegodziwego w ten sposób”. Te słynne wiersze są dzięki uprzejmości jednej z czarownic z pióra naszego kumpla, „Willy'ego Shakesa”, a echo naszego tematu du Jour. Jestem pewien, że czarownica Makbet nie widziała
Tairrie B. Murphy's oblicze w jej pieniącym się kociołku, ale równie dobrze mogła się do niej odnosić.
To nie jest tylko ponura obserwacja. W rzeczywistości jest to samoopisanie się jednej z pionierskich sił hip-hopu. Po pierwsze, jeśli to czytasz, prawdopodobnie jesteś --- jak ja --- fanem Tairrie B., znanej jako Pierwsza Dama Krzyku (lub „najzimniejsza laska w metalu” ... w zależności od kogo pytasz) i wiedz, że jest założycielem / wokalistką indie powerhouse My Ruin. Tairrie wraz z mężem i gitarzystą
Mick Murphy, kieruje zespołem metalowym od 1999 roku.
Jeśli jednak jesteś zwykłym słuchaczem, być może nie wiesz, że wcześniej była pionierem innego gatunku, pierwszą białą raperką ... przynajmniej pierwszą z dużym kontraktem nagraniowym. Podpisany przez
N.W.A. członek
Eazy-E w 1990 roku Tairrie wydała swoją pierwszą płytę. przełom
Moc kobiety i nagrał sekundę przed nagłą zmianą biegów i przejściem do spektrum ciężkich skał po wyczuciu mocy
Ice-T's zespół muzyczny
Liczba ofiar.
Wróćmy więc do wspomnianego wyżej opisu. Tairrie przyrównuje się do postaci wiedźmy, ale w tym przypadku akronim załamuje się jako Women In The Coven of Hip-hop. W jakim celu? Cóż, po prawie 25-letniej przerwie w świecie rapu, Tairrie powraca z nowym rekordem,
Vintage Curses. A samozwańcza „Wicked Witch of the West Coast” zdecydowanie nie poszła na łeb w łzę i BET za to błyszczała. Prawdziwa osoba („Świecę, bo nie jestem niczyim protegowanym, piszę własne rymowanki, nie przepraszam za to, co mówię”)
Vintage Curses przyjmuje ducha Gangsta Rap i nadaje mu więcej, ośmielę się powiedzieć, dojrzałej forniru.
To jest jak jeden z tych filmów, w których widzisz zdjęcie w albumie fotograficznym, a ramka przesuwa się, aby pokazać temat w dzisiejszych czasach - taki sam, ale inny. Tairrie podchodzi do ciebie starsza, ale mądrzejsza („Włosy stają się ciemniejsze, głos staje się głębszy, stawałem się silniejszy, a słabły”). Dużo rapu, zwłaszcza z powrotem w ciągu dnia, opierało się na chełpliwych wypowiedziach o dokonaniach lub groźbach przemocy, oczywiście bardziej z męskiej perspektywy niż z kobiet. Ale z liryczną sprawnością Tairrie i talentem do gry słownej, nie jest to zaskoczeniem
Vintage Curses unika tematów tępych, krótkich i dziewiątek, pomimo DNA materiału (ducha N.W.A. i tym podobnych).
Och, tak, porzucam imię. Ale nie w taki sposób, w jaki byś pomyślał. Nie wymieniono tu żadnych branżowych shakerów i wytrząsaczy, co utorowałoby drogę przyszłej kamei. Każdy, kto zna Tairrie, nie będzie zaskoczony wspomnianymi tu wpływami feministycznymi, a mianowicie Sylvia Plath, Virginia Woolf, Bette Davis, Joan of Arc i tak, myślę, że można nawet powiedzieć, Medusa. Muzyka jest zdecydowanie przesiąknięta wodą kolońską w Los Angeles („Złożono przysięgę na zachodnie wybrzeże i szanuję architektów, con safos!”), A przekleństwa są używane do przerywania linii tu i tam, ale bardziej przemyślane i kontrolowane podejście wydaje się dyktować postępowania, nie zmniejszając ducha korzeni tej muzyki, ale uczciwe przedstawienie stanu rzeczy w domu Murphy'ego w 2015 roku.
Ponad 20 lat w ciężkim rockowym medium z pewnością nie można było zignorować, kiedy pisała tę płytę.
Vintage Curses ma zdecydowanie ciemne ramy, które idealnie pasują do Tairrie. Zaczyna się od grafiki, która porzuca kolor i zawiera upiorne pułapki, które ustawiają scenę jeszcze przed naciśnięciem przycisku.
Muzyka ma również rockowy charakter w miejscach dzięki uprzejmości Micka Murphy'ego na perkusji, gitarze i basie, a próbki obejmują klasyczne rockowe zszywki, takie jak The Eagles, Sugarloaf i David Lee Roth, obok Motown i innych gigantów rapu.
„Beware the Crone” to pierwszy singiel i potężne stwierdzenie, którym można się kierować. Słowo „crone” tradycyjnie oznacza starszą kobietę o niesmacznym usposobieniu. W tej piosence Tairrie przyjmuje inne, nieco mniej popularne stanowisko, że dusza ma magiczne atrybuty. Lirycznie jest to mniej więcej ponowne wprowadzenie do powrotu do gry rapowej i muzycznie ma magnetyczne przyciąganie, które naprawdę mieści się w twoich bębnach usznych dzięki instrumentalnej próbce z utworu The Temptations „Papa Was a Rolling Stone” . Świetny --- i nieoczekiwany --- refren z niektórymi męskimi głosami jest wisienką na torcie.
Nie byłam przygotowana na niesamowicie fajne użycie „Witchy Woman” Orła dla „Wicked Witch of the West Coast”, ale jest to jedna z wyróżniających się płyt. Rockowy rytm naprawdę napędza ten jeden, podczas gdy Tairrie mówi o tym, dlaczego poczuła potrzebę ponownego wybicia wiersza („Poczułam skinienie i odpowiedziałam na wezwanie”).
„BTCHCRVFT” ”to najbardziej ryzykowny utwór o odmiennym stylu oldschoolowym i sprytnie skręca w lewo, w połowie drogi, gdzie porywa jedną ze swoich próbek z pierwszego singla„ Murder She Wrote ”i odtwarza część wiersz przed zaktualizowaniem go. Naprawdę bardzo fajny!
Jeśli znasz „Money Shot” My Ruin, to „Ad Nauseum” nie będzie zaskoczeniem, gdy Tairrie wyceluje w nowych artystów, którzy oferują więcej skwierczenia niż steków. I jak zawsze, niewzruszona Tairrie B śmieje się z krytyki miażdżącym tonem: „Wilki nie tracą snu z powodu opinii owiec” w „Old School Gospel”.
Kolejnym zwycięzcą jest „Carpe Noctem”, łączący wersety z klasyczną „Zielonooką damą” Sugarloafa na ślub zawarty w… no cóż… gdzieś. Być może moją ulubioną piosenką na płycie jest bliżej „Devil May Care”, która wciąga refren z przeboju Cliff Richard „Devil Woman” we własne szpony. Znakomita od początku do końca, piosenka kończy się Tairrie, która oświadcza: „Nie czczę szatana. On mnie czci”. Bezcenny!
Umieszczając ten mroczny, czarujący motyw na płycie, Tairrie nadała muzyce wyjątkowy charakter, dzięki czemu wyróżnia się na tle innych. Z oldschoolowym smakiem i mrocznymi pułapkami rzucającymi magiczne zaklęcie na wszystko, czego dotknie, nikczemna wiedźma zachodu
Vintage Curses może rzeczywiście być przerażające, ale także tak zabawne jak piekło.
Ocena: 10 na 10