Przyjęcie
Etapy żalu obejmują zaprzeczanie, gniew, targowanie się, depresję i akceptację. W obliczu śmierci własnej lub ukochanej każdy etap ma zadania i musi zostać przez nie przepracowany. I to ciężka praca. Nie będą się odbywać w żadnej określonej kolejności. Możesz wrócić do jednego, gdy uważasz, że go minęło.

Ostatni etap, Akceptacja, jest przedmiotem tego artykułu.

Starożytni Grecy uważali sen i śmierć za braci. Śmierć nie była rozpatrywana i koniec niczego, ale przejście do nowego aspektu bytu. Żydowska Biblia daje nam wspaniałą lekcję na temat akceptacji we fragmentach o śmierci Mojżesza.

Jakoś to zagubiło się w The American Spirit. Jesteśmy indywidualistami, którzy rozwijają się w naszym otoczeniu, przejmują kontrolę i wpływają na ostateczne wyniki. Wydajemy miliony dolarów na sposoby, by wyglądać młodziej. Wspieramy badania medyczne, które wyeliminowały wiele chorób i pracują nad wciąż rosnącą listą. Jeśli uda nam się powstrzymać choroby i wczesne zgony, które przynieśli, czy ostateczna kontrola nad samą śmiercią może być daleko w tyle? Niektórzy są tak przekonani, że zostali zamrożeni, dopóki nie nadejdzie taki czas, i mogą zostać wskrzeszeni. Uważamy Śmierć za ostateczną granicę i przyjmujemy wyzwanie.

Współczesna medycyna jest poświęcona zdrowiu i długowieczności. Nawet tutaj ostateczna odpowiedź jest opóźniona tak długo, jak to możliwe. Wielu lekarzy podejmuje heroiczne działania do ostatniej chwili, zachęcane przez rodziny nieprzygotowane na nieunikniony wynik. Nawet gdy „wszystko, co moglibyśmy zrobić”, nadal wahamy się przed poinformowaniem pacjenta i rodziny o tym, co będzie dalej. Dajemy wskazówki, używamy eufemistycznych terminów, mając nadzieję, że pacjent zrozumie, co próbujemy powiedzieć.

Powoduje to skrócenie czasu, który trzeba przygotować. Jeśli ktoś nie przeszedł przez wszystkie etapy smutku przed nadejściem śmierci, istnieje niedokończony interes. Każdy, kto czuwał na łożu śmierci, może powiedzieć ci siłę tego problemu.

Dr Kubler Ross określa akceptację jako pozytywny czas w tym procesie. Powrót do stabilności. Osoba czuje się gotowa i aktywnie angażuje się w przygotowania. Sprawy są uporządkowane, rozmawia się z nimi, wyrażają życzenia. Priorytety się zmieniają. Są szczęśliwi i zadowoleni, często pomagając innym poradzić sobie z tym, co się stanie. Nie „poddają się, nie walczą”, jak to czasem oskarżają osoby zaprzeczające. Ale optymalizują to, co obiecuje być świętym, cudownym doświadczeniem. Ludzie, którzy podzielili się doświadczeniami z bliska śmierci, twierdzą, że nie bali się i czuli, że zmierzają w kierunku czegoś cudownego.

Nie mylcie Duchowości z jakąś magią, która pozwoli wam kontrolować. To nie jest lekarstwo. Duchowość jest sposobem na życie. Żyje połączony z Najwyższą Istotą, sobą i innymi. To dążenie do powszechnego pokoju.

Śmierć oznacza po prostu, że życie jest kompletne, czy to w wieku 8 tygodni, czy 80 lat.

Największym ostatecznym darem, jaki możemy wtedy dać, jest słuchanie, zachęcanie, wsparcie i obecność. Cena tego prezentu jest bardzo droga, ale żaden inny nie może się z nim równać.

Na akceptację zbliżającej się śmierci wpływa raczej sposób życia. Bliska relacja z Bogiem jest z pewnością zaletą. Życie spędzone na dążeniu do dobra i byciu najlepszą osobą, jaką możemy być, usuwa wiele stresu. Być kochanym i życzliwym, hojnym i pomocnym, zdecydowanie wchodzi w grę. Przestrzegajcie zasad życia duchowego, pełnego wiary, a koniec wcale nie jest straszny. Chrześcijańska Biblia mówi nam: „Bądźcie gotowi, bo nie wiecie, kiedy Oblubieniec przyjdzie”, a ta śmierć „przyjdzie jak złodziej w nocy”.

Innymi słowy, żyj każdego dnia, jakby to był twój ostatni. Pewnego dnia będziesz miał rację. I będziesz przygotowany.

Shalom.