Ocaleni z koni - Sandra
Sandra - ur. 1989; Quarter Horse / Welsh Pony cross klacz; 14,3 ręce; jasny kasztan z lnianą grzywą i ogonem; obecnie na emeryturze.

Pochodzenie - zachodni sprzedawca koni / sprzedawca aukcyjny. Sprzedany do obozu jeździeckiego w wieku pięciu lat. Przez dwa lata pracował w obozie. Obóz został rozwiązany i naprawdę szybko został przez ciebie uzyskany.

Spędził kilka lat na uczeniu dzieci i drobnych dorosłych cierpliwości, prawidłowej pozycji ciała i tego, co nie robić własnymi rękami, kiedy są przymocowane do jej ust. Spędziła kilka lat doskonaląc swoje umiejętności w zakresie kłów i przedłużeń w kłusie i galopie, jednocześnie ucząc się drobniejszych aspektów pracy.

Sandra jest uważana za ocaloną z kilku powodów:

Wiele koni aukcyjnych kończy się na uboju - nie zrobiła tego. Jak ona uniknęła takiego losu? Mogę tylko zgadywać, ale jej atrakcyjne cechy fizyczne, jej wielkoduszność i powaga musiały jej dobrze służyć podczas masowego zamieszania, które jest typowe na aukcjach koni.

Wiele koni, które spędzają czas w obozach jeździeckich dla dzieci, jest uszkodzonych emocjonalnie lub fizycznie - tak nie było. To, jak udało jej się zachować zdrowie psychiczne, ucząc niezliczoną liczbę początkujących jeźdźców, jest legendą. Sandra była bardzo młoda jak na obozowego konia. Została wyszkolona do whoa na dziesięciocentówkę - to było wszystko. Wokół 75-letniej jeźdźcy wokół areny zaczęła galopować i galopować, a następnie biegać i biegać - dookoła i dookoła - nabierać prędkości z każdą rewolucją. Dziecko na pokładzie nie było zadowolone, ale starało się zachować spokój. Instruktor - nie ja - nie chcąc stworzyć tego martwego człowieka, starał się odwrócić uwagę małej klaczy od jej misji - co jeszcze nie zostało ustalone. Żadna interwencja nie zniechęciła Sandry do biegu. Cóż, jak można się domyślić, w końcu zmęczyła się i bez żadnej prowokacji ze strony nikogo sama nie umarła - jeździec pozostał na koniu - ale tylko przez chwilę - mała kasztanowa klacz skoczyła naprzód, by zrobić kolejny krok i plop poszedł za dzieckiem. Była w porządku, wstała i spojrzała mi prosto w oczy i wyraźnie powiedziała: „Cóż, to było coś, prawda?” Tak, rzeczywiście, to było naprawdę coś. Sandra tego dnia nauczyła się cennej lekcji - dość pracy w obozie? - po prostu biegnij i biegnij i biegnij i biegnij, aż wszyscy twoi mali jeźdźcy odpadną i zdobędziesz prawo do przejścia na emeryturę z tej niewdzięcznej pracy i wygraj miły, przytulny koncert z tylko jednym lub dwoma jeźdźcami w ciągu tygodnia zamiast 20 .

Ostatni test Sandry na temat jej statusu ocalałego nastąpił, gdy jej przednie płody zaczęły spadać. Przewlekłe problemy z zawieszeniem byłyby wystarczająco złą diagnozą, ale były tylko objawem o wiele poważniejszego procesu chorobowego. Zwyrodnieniowe zapalenie zawiesiny więzadła jest przewlekłym stanem występującym w tkance łącznej kilku ras koni. Nie ma lekarstwa i postępuje. Sandra stała się bardzo bolesna, gdy stan ten się utrzymał. Konie z tym stanem tracą zdolność do utrzymania się i często widzisz je siedzące na stosie kamieni lub jak w przypadku Sandry na wiadrze z wodą. Straciła dużo na wadze i spędziła czas na leżeniu, jeśli nie mogła oprzeć się o wiadro. Zabiegi nie zawsze kończą się powodzeniem, ale dzięki pracowitości i bardzo powolnemu rehabilitacji mogliśmy sprawić, by znów czuła się komfortowo - nie jest to typowe dla koni z tą straszną chorobą. Zajęło to rok i ogromną pomoc TLC, ale teraz wróciła do pełnej wagi, biegnie z innymi końmi i jest tak szczęśliwa jak zawsze. Wciąż się skrzywię, kiedy zbyt uważnie patrzę na jej upuszczone płody, ale to jak dotąd jedyny dowód na proces chorobowy. A kiedy odwracam wzrok i wracam do jej wielkich brązowych oczu, cieszę się, że postanowiła raz jeszcze pokonać szanse i przeżyć.