Michael Jackson - To jest to
Właśnie zobaczyłem „This is It” - zakulisowy film Michaela Jacksona i muszę powiedzieć, że był to niesamowity wgląd w człowieka, który dążył do perfekcji w każdym ruchu.

Odniosłem wrażenie, że chociaż wszyscy, z którymi pracował, podziwiali go za jego talent, chodzili wokół niego po skorupkach jaj i podawali mu dziecięce rękawiczki.

Częściowo dlatego, że naprawdę znał swoją muzykę na wylot i wymagał dokładnie nastroju, jaki chciał stworzyć. Każdy ruch, krok tańca i efekt świetlny był choreografowany w jego mózgu.

Jego rytmiczne wyczucie było wspaniałe. W pewnym momencie filmu zwraca się do muzyków i mówi coś w stylu: „Nie do końca tak się czuję”. Potem otwiera usta i niczym pudło bije, dając im rowek, którego szuka.

Przypomniało mi to wschodnioindyjskich tabli (perkusistów), którzy przez co najmniej rok słuchali różnych dźwięków i rytmów, dopóki nie dopracowali subtelności swojego instrumentu. Dopiero wtedy mogą dotykać bębnów.

To, że Jackson był perfekcjonistą, jest więcej niż oczywiste w filmie. Wszystko było doskonale dostosowane do jego ruchów. Wszystkie aranżacje piosenek zostały dopracowane, tak aby oczy i uszy słuchaczy były połączone z synchronizacją zarówno wzroku, jak i dźwięku. I myślę, że przyczyniło się to do dużej części jego sukcesu.

Rytm i partie klaksonu - często grane na klawiszach - przypominały ciasne klaksony „Chicago” i „przeciętnego białego pasma”. Ale znowu wszystko było powiązane z ruchami i wokalem Michaela.

Film wskazał, że „tancerze byli przedłużeniem Michaela”. A muzyka i muzycy byli przedłużeniem jego dążenia do perfekcji.

Film jest zdecydowanie wart obejrzenia. Chociaż dla mnie to trochę przeciągnęło się w środku, świetnie było zobaczyć, jak wygląda produkcja dla gwiazdy na szczycie jego gry.

Montaż w tym filmie był fantastyczny, często przycinany do pulsu muzyki, i jest kilka intymnych chwil, które pociągną za serce.

Cokolwiek myślisz o Michaelu Jacksonie, nie był garbaty. I jego pisanie piosenek będzie kontynuowane. Szczególnie podoba mi się jego piosenka, od której nazwano ten film. Podczas jednego odcinka, zaraz po „Billy Jean”, Michael przechodzi serię kroków tanecznych, gdy dopingują go tancerze wspierający go. Nigdy nie dowiesz się, że ma 50 lat, ponieważ mając za sobą tylko samotny rytm perkusji, pasował do ruchów, jakie miał jako znacznie młodszy Michael.

Ten film będzie bez wątpienia nominowany do jednej ze złotych postaci, które Hollywood przekazuje, aby zasygnalizować wielkie osiągnięcie.

Wszystkiego najlepszego,


Allan,
Edytor muzyków CoffeBreakBlog

Instrukcje Wideo: Teraz Jest Michael Jackson (Kwiecień 2024).