Wywiad z My Ruin - Matt Lechavlier
Matt nie jest już w My Ruin, jednak odpowiedział na te pytania podczas wywiadu po nagraniu nowego albumu.



Morley: Byłeś częścią My Ruin przez prawie 2 lata. Czy czułeś się wtedy dobrze w zespole?

Matt:
Tak, nie ma co do tego wątpliwości! Miałem szczęście, że sprawili, że poczułam się częścią rodziny, pracuję i nagrywam Gardło pełne serca wszystko razem zdecydowanie stanowiło dla mnie osiągnięcie i ostateczny krok.

Morley: Jakie były sesje dla nowej płyty?

Matt:
To był szalony czas. Nagranie muzyczne 10 utworów zajęło nam tylko 5 dni, ale ogólnie było to przyjemne, miłe i płynne działanie w studio, nawet jeśli wszyscy trochę zawiedliśmy się na tym, co właśnie stało się z Tairrie. Mieliśmy pewien rodzaj rutyny, zwykle zaczynając dzień w południe i kończąc wszystko, co zaplanowaliśmy na dzień, w którym to się skończy. Jeśli chodzi o bębny, postanowiliśmy nagrywać 3 piosenki dziennie, co zrobiliśmy. Tak, to zdecydowanie była świetna zabawa, a tym bardziej, że wszyscy byli bardzo zadowoleni z wyniku.

Morley: Jakie były twoje wrażenia na temat tego materiału, kiedy Mick grał go po raz pierwszy?

Matt:
Zawsze ekscytujące jest słuchanie nowego materiału i siedzenie w grupie, współpraca i sprawdzanie, co się wydarzy na końcu podczas jego przećwiczenia. Za każdym razem, gdy słuchałem następnej nowej piosenki, było to jak uderzenie w twarz i nie wiem, jak to zrobił Mick, ale czułem, że cały nowy materiał, pod względem perkusji, został stworzony dla mnie! To było całkowicie na mojej drodze do grania i do mojej rejestracji i od razu mogłem sobie wyobrazić, że kołyszę piosenki !!!

Morley: Czy są jakieś piosenki, które szczególnie podobały Ci się w tej płycie?

Matt:
Lubiłem grać wszystkie! Każdy z nich jest wyjątkowy i miał inny charakter. Problem polega na tym, że mieliśmy już tyle utworów, które lubiliśmy grać, i piosenek, które nasi fani chcieliby także usłyszeć na żywo, że musielibyśmy za każdym razem robić 3-godzinny koncert, więc gdybym musiał zawęzić listę do moich ulubionych od TFOHmusiałby to być „Gotowy na krew” i „Przez ranę”.

Morley: Na czym polega Twój osobisty styl? Czy starasz się pozostać tak podstawowym, jak to możliwe, czy wolisz uczynić go tak trudnym technicznie, jak to możliwe w kontekście piosenki?

Matt:
Zawsze staram się być muzykiem i grać piosenki, jak wymaga tego styl. Myślę, że to bardzo ważne! Mick napisał całą muzykę do tego nowego albumu. Zrobił dla nas demo, aby zorientować się w utworach, w których zaprogramował partie perkusyjne. Więc kiedy zacząłem pracę nad nowym materiałem, po prostu pracowałem nad wzorami, które on stworzył, a potem opracowałem własny styl. To nie znaczy, że nie lubię trudnych technicznie rzeczy, tak naprawdę to uwielbiam, ale po raz kolejny uważam, że bardzo ważne jest bycie kontekstowym.

Morley: Jaki wpływ miał wypadek Tairrie na proces nagrywania z emocjonalnego lub niematerialnego punktu widzenia?

Matt:
Dowiedziałem się o wypadku rano, kiedy mieliśmy zaplanować nasz pierwszy dzień w studio. Wczesnym rankiem zadzwoniłem do Chrisa tylko po to, by potwierdzić nasz planowy czas, a on i Mick właśnie jechali do szpitala. Wyjaśnił mi, w jaki sposób Tairrie w poprzednią noc uczestniczyła w wypadku samochodowym i jak bardzo doznała obrażeń. Byłem zszokowany! Więc dla mnie sesje były słodko-gorzkie. Mimo że byłem tak podekscytowany nagrywaniem tego albumu, martwiłem się z każdą minutą, że jest w szpitalu i nie wie, co się naprawdę dzieje. To, co właśnie ją spotkało, było zdecydowanie niepokojące, ale jednocześnie stało się tak inspirujące. Widząc, jak sobie z tym poradziła i jak silna w końcu dała mi (Mick i Chris) jeszcze więcej motywacji i siły!

Morley: Jakie były twoje ostatnie programy z My Ruin? A jak otrzymano twoje nowe piosenki?

Matt:
Ostatnie koncerty były niesamowite i dużo zabawy. Piosenki zostały bardzo dobrze przyjęte i powiedziałbym, że z tego, co uzyskaliśmy po koncertach i rozmowach z różnymi ludźmi. Nawet niektórzy z najsilniejszych fanów My Ruin, obserwując nas na różnych koncertach, zaczęli znać teksty i śpiewać, a płyta nie była jeszcze dostępna.

Morley: Jak dołączyłeś do My Ruin, kiedy byłeś częścią zespołu?

Matt:
Moje pierwsze kontakty z zespołem miały miejsce w marcu 2005 roku. Właśnie skończyłem kilka miesięcy wcześniej w LA Music Academy, którą po raz pierwszy przyjechałem tutaj w Los Angeles. Zespół szukał perkusisty, ale w tym czasie nic się nie wydarzyło z powodu mojej sytuacji wizowej. Miałem tylko wizę studencką tutaj w USA przyjeżdżającą z Francji, która wkrótce wygaśnie i nie wiedziałem, czy będę mógł zostać. Zawsze byliśmy w kontakcie i wreszcie spotkaliśmy się na koncercie My Ruin tutaj w Los Angeles w celu wydania płyty przez zespół Brutalny język gdy wyruszali na drugą część trasy „Double Shot of Rock” w Stanach z Bleed The Sky.Tairrie i Chris zabrali mnie na bok po tym koncercie i poprosili, abym nie dołączył do innego zespołu, ponieważ mieli wrażenie, że do mnie zadzwonią, i zrobili to dwa tygodnie później, ponieważ perkusista, z którym koncertowali z zespołem, nie pracował poziom osobisty lub zawodowy. W tym czasie miałem również okazję poznać kilku dobrych przyjaciół Tairrie i Micka. Więc kiedy wrócili z trasy, zorganizowaliśmy przesłuchanie, a ja w końcu udało mi się na chwilę znaleźć wizę i zacząłem kołysać się jak huragan z zespołem ... haha ​​!!!

Morley: Basiści zawsze mają kontakt z perkusistą. Kiedy po raz pierwszy zacząłeś współpracować z Chrisem, trudno było ci wpaść w groove na początku?

Matt:
Ani trochę. Od pierwszego dnia było tak, jakbyśmy grali razem na zawsze z całym zespołem! Naprawdę łatwo było pracować z Chrisem, jego groove i wyczucie są silne, a pozostanie z nim było naturalne. Myślę, że ta relacja zadziałała między nami w zespole i była naprawdę wygodna. Daliśmy każdemu z nas dużo swobody, kiedy graliśmy i nie musieliśmy się zastanawiać, czy wszyscy robili to samo… po prostu się zakołysaliśmy !!!

Morley: Proszę opisać zestaw, w który grałeś w My Ruin i jak ewoluował przez lata.

Matt:
Mój zestaw był bardzo prosty i podstawowy… 22-calowy bęben basowy, 12-calowy tom tom, 16-calowy tom tom i werbel 14 ”x 6,5. Miałem jednak dość dużo talerzy, ale nic szczególnego. Jedyną cechą byłoby to, że grałem wszystko płasko iz rozstawionymi talerzami. To trochę ewoluowało i dodałem 18-calowy tom podłogowy po mojej lewej stronie, którego używałem w pewnym sensie jak bas gong.



Morley: W 2006 roku odbyliście tournee po Wielkiej Brytanii dwa razy i waszej ojczyźnie we Francji z My Ruin. Czy były to dla ciebie specjalne koncerty, granie na domowej murawie, czy może była to dodatkowa presja przed przyjaciółmi i rodziną?

Matt:
To była dla mnie wyjątkowa trasa koncertowa z My Ruin w domu i zdecydowanie ekscytujące było zobaczyć wszystkich moich przyjaciół i rodzinę na koncertach, tym bardziej, gdy spędziliśmy kilka nocy na scenie z kilkoma moimi starymi przyjaciółmi. Późniejsze występy były przez większość czasu szaloną zabawą, a niektóre noce były naprawdę niezapomniane. Nawet moja babcia przyjechała na jeden z naszych koncertów, ma 82 lata i był to pierwszy koncert, w jakim była w całym swoim życiu!

Morley: Miałeś wyjątkowe miejsce, z którego oglądałeś program na żywo. Widziałeś tłum, ale byłeś także za pozostałymi trzema. Czy często zdarzało ci się obserwować, jak rzeczy dzieją się co noc na scenie, czy też byłeś zbyt zajęty przytrzymywaniem rytmu, aby naprawdę zwracać uwagę?

Matt:
To naprawdę dobre pytanie. Miejsce, z którego widzę tłum jako perkusistę, jest zdecydowanie wyjątkowe, nie tylko mogłem zobaczyć, jak tłum szaleją każdej nocy
ale widziałem też, jak Tairrie, Mick i Chris wchodzą w interakcję z tłumem, co za każdym razem sprawiało wrażenie osobistego show!

Morley: Czy chciałbyś jeszcze coś wspomnieć o płycie, o którą nie prosiłem?

Matt:
Po dobrze rozgrzanym stereo włącz nową płytę, zwiększ głośność i zobacz, co się stanie !!!

Instrukcje Wideo: EU RoMCast - Episode 2 (Może 2024).