Yuaquin Phoenix prosi Diddy o pomoc Hip Hop
Czy naprawdę jest tam Joaquin Phoenix? To pytanie zaczęło szaleć w blogosferze pod koniec 2008 i na początku 2009 roku, szczególnie po tym, jak aktor pojawił się w „Późnym show z Davidem Lettermanem” w ciele, ale nie na myśli. Oszołomiony i niechlujny, ubrany w okulary przeciwsłoneczne i cały czarny, nie grał w tłumie, nie schlebiał gospodarzowi ani nie oferował bezwstydnych wtyczek do swojego najnowszego filmu, „Dwóch kochanków”.

Zamiast tego mamrotał, wiercił się i dawał jednosylabowe odpowiedzi na pytania Davida Lettermana. - Co możesz nam powiedzieć o swoich dniach z Unabomber? - zapytał w pewnym momencie pan Letterman. Pan Phoenix spojrzał w dół, a publiczność ryczała na ten żart.

Ponad rok później żart trwa, pozostawiając nam niepewność, czy Phoenix naprawdę go zgubił, czy też robi najlepszą mistyfikację wszechczasów. „Nadal jestem tutaj” to nowy film, który powoduje pytanie, czy jest to sprytna satyra czy smutny dokument o ostatnich rolach pana Phoenixa jako aktora porzucającego i niedoszłego artystę hip-hopowego. Reżyseria: Casey Affleck (żonaty z siostrą pana Phoenixa, Summer), film kpi z celebrytów, Hollywood i rozrywki.

Znaczna część filmu polega na tym, że Mr. Phoenix doznał, lub bardziej prawdopodobne, pantomimii, krachu, dla którego gra naprawdę dobry serial. Prycha biały proszek, wynajmuje prostytutkę, znęca się nad swoimi asystentami.

Czy więc potentat hip-hopu, Diddy, pomaga bratu? W filmie Diddy ma bluźnierczą tyradę w Phoenix, mówiąc: „Kiedy idziesz robić film, masz pieniądze, żeby zrobić film, prawda? Światła, prawda? Światła! Usługi rzemieślnicze, przyczepy, makijaż, włosy, DP, gafle. Album wymaga tego samego. Studio, inżynier, ja. MNIE. Głośniki Czy masz jakieś pieniądze? Diddy mówi, że ma dość oglądania aktorów myślących, że mogą po prostu wejść do branży muzycznej i odnieść natychmiastowy sukces. (A co z Diddym przechadzającym się po filmach?)

Kochałem Joaquina Phoenixa w „Gladiatorze”, „Znakach” i pomyślałem, że powinien był otrzymać Oscara za „Walk the Line”. Czy naprawdę nienawidzi teraz Hollywood, czy żartuje z nas, gdy gra rolę tego „byłego” aktora tak wiarygodnie, że wszyscy możemy się zastanawiać?