Alicia Marie
OK, to jest na skraju hard rocka, ale najnowsza płyta Alicii Marie ma chwile twardości, które zasługują na wzmiankę w tej kategorii. Najnowsza płyta Los Angeles, piosenkarka i autorka tekstów „Smoke and Mirrors”, to doskonały zestaw 10 cięć, z których wszystkie brzmią niezwykle osobiście, jakby zapisywała swoje myśli w rytm muzyki, przechodząc od jednego doświadczenia do drugiego.

„Alicia

Zestaw rozpoczyna się ponurym brzmieniem „Nie wierzę w miłość”. Pierwszy werset jest bardzo zaniżony, zanim gitary zaczynają grać, a niesamowity refren zabiera twoje uszy do niewoli. To jeden z najlepszych utworów na płycie. Głos Alicii jest po prostu porywający. Ma tę Alannah Myles, uwodzicielską jakość, która sprawia, że ​​rzucasz wszystko, co robisz, aby słuchać.

Być może moim ulubionym utworem jest następny, „Crying on the Inside”. Prowadzony jest przez fortepian Alicii, który ładnie się wyróżnia i jest bity tylko przez jej głos, który tylko emanuje emocjami. Podobnie jak w przypadku pierwszego utworu, tło wokalne zręcznie aranżuje Ronnie Borchert, który wyprodukował płytę. Jest także współautorem dwóch utworów wraz z Alicią, która napisała wszystko inne.

Prawie równie dobry i w tym samym stylu jest następny utwór „The Honest Approach”, który ma taką samą wagę emocjonalną jak poprzedni. Alicia ma talent do tworzenia refrenów, które są tak samo nawiedzające, jak i niezapomniane. „Wiem” przyjmuje bardziej burzliwą postawę i pokazuje, że może wyruszyć w drogę z riffem z potrząsaniem tyłkiem z najlepszymi z nich.

„Nowy Rok” to kolejny emocjonalny chwytak, który można zabrać jako odę do utraconej miłości lub kogoś, kto zmarł. Tylko Alicia wie na pewno. Niezły fortepian w tym kroju. „Love Letters” to solidny utwór i choć nie jest tak mocny jak niektóre inne, ma wystarczającą moc melodyczną, aby uczynić go czymś więcej niż tylko wyrzuceniem.

„Malowanie twarzy” sprowadza gitary z powrotem do refrenu, co jest zaskakujące, ponieważ wszystkie wersy zaczynają się łagodnie, zanim pokażą jakąś siłę. Z perspektywy czasu nie jest zaskakujące, że dziewczyna wymienia Motley Crue i Franka Sinatrę jako inspirujące. Płyta zamyka się w cichy introspekcyjny sposób utworem „The Boulevard”, który wydaje się mówić o osobistej wytrwałości.

„Smoke and Mirrors” to bardzo, bardzo dobra płyta, która pokazuje świetne pisanie piosenek, a także skuteczne emocjonalne i uczciwe dostarczanie. Alicia Marie nie ma najlepszego głosu w całej grupie. Jest to jednak lepsze niż większość i wierzysz, że wkłada całe swoje życie w każdą piosenkę. Nic nie wydaje się wymyślone ani wymuszone, a tutaj nie ma nic, co spowodowałoby wygięcie brwi i naciśnięcie przycisku pomijania. Ponadto rzadkość konstrukcji utworów pozwala pianinie zabłysnąć, a gitary wspierają w razie potrzeby. Nacisk kładziony jest w całości na dostarczanie głosu Alicii i to, wraz z doskonałymi utworami, ostatecznie decydują o zwycięstwie tego albumu.

Instrukcje Wideo: First Day of School vs Last Day of School! Alisha Marie (Może 2024).