Dwustronna implantacja ślimaka
Do późnych lat dziewięćdziesiątych można powiedzieć, że implant ślimakowy był wciąż w fazie rozwoju. Podczas gdy nastąpiła ogromna poprawa technologii, urządzenie przetwarzające dźwięk było nadal stosunkowo duże i noszone na ciele ze sznurkami łączącymi się z implantem na głowie. W tym czasie rzadko ktoś otrzymywał implant do obu uszu (implantacja dwustronna) częściowo z powodu nieporęcznej technologii, ale także dlatego, że uważano, że dla osób niesłyszących wystarczy jedno ucho.

Wraz z pojawieniem się technologii mikrokomputerowej wiele urządzeń, aparatów słuchowych oraz procesorów mowy Implant Cochlear stało się mniejszych; bardziej wyrafinowane i oferujące większe możliwości słyszenia. Zmiany te oznaczały, że ludzie mogliby łatwiej słyszeć w obu uszach znacznie łatwiej i wygodniej.

Większość protetyków słuchu zaleca wspomaganie obojga uszu aparatem słuchowym, ale ogólnie rzecz biorąc lekarz uznał, że wystarczy „jedno ucho” za pomocą implantu ślimakowego. Dzięki ulepszonej technologii i mniejszym, wygodniejszym procesorom ci, którzy nie mogą korzystać z aparatów słuchowych, wybierają dwustronne implanty ślimakowe, aby usłyszeć to, co zamierzała natura.

Dla wielu osób decyzja o implancie ślimakowym jest trudna. Obawy związane z tym pierwszym implantem obejmują ryzyko związane z operacją i znieczuleniem, a także odczuwany dyskomfort i ból później. Ale w grę wchodzi także inny aspekt; strach przed nieznanym: czy implant będzie dla mnie działał; czy będę mógł usłyszeć? Jak dobrze usłyszę? Jak to będzie brzmiało? Czy będzie mi gorzej niż wcześniej? Czy odczuję porażkę, jeśli to nie zadziała? Czy w ogóle chcę, żeby to działało? (Po tym, jak wielu z nas nauczyło się radzić sobie bez słyszenia). Jaki wpływ będzie mieć na moje relacje, jeśli znów będę słyszał? Czy będę korzystać z telefonu, oglądać telewizję, chodzić do kina, słuchać radia, cieszyć się muzyką? Nie mogłem się skontaktować z tym, jak to było słyszeć. Nie mogłem sobie przypomnieć, kiedy słyszenie było „wzięte za pewnik”, dlatego miałem obawy związane z możliwością ponownego usłyszenia.

Żadne z moich lęków nie zostało zrealizowane i od siedmiu lat mam całkowicie wystarczający słuch. Teraz znam wyniki i żyłem z urządzeniem, rozumiejąc, jak to działa dla mnie. Testy pokazują, że nie mogę uzyskać lepszego wyniku od pierwszego implantu. Słyszę i rozumiem w 100% we wszystkich testach mowy. Potrzebuję tylko 3 db (decybeli) zwiększenia głośności, aby zrozumieć mowę w hałasie w tle i rozpoznaję dźwięki otoczenia. Tak więc drugi implant nie pozwala mi słyszeć więcej, ponieważ już wszystko słyszę.

Decyzja o drugim implancie musi zatem opierać się na różnych kryteriach. Ostatnio podjąłem tę decyzję, ale dlaczego?

Przede wszystkim chodzi o względy finansowe. Bez środków osobistych lub opłaconego członkostwa w kasie ubezpieczeń zdrowotnych nie ma możliwości, żebym (i większość innych osób) miałaby drugi implant.

Tym razem strach opiera się po prostu na operacji i związanych z tym ryzykach. Po przejściu przez to wiem, że będzie to minimalne, w najgorszym razie kilka dni dyskomfortu. I nie boję się wyniku. Nawet jeśli przypadkiem drugi implant nie działa, na pewno nie będę gorzej. Wiem, jak to zabrzmi. Rozumiem proces uczenia się, aby uzyskać dobry słuch i w pełni oczekuję podobnego rezultatu w mowie i zrozumieniu dźwięku w nowo wszczepionym uchu.

Po drugim implancie nie możemy spodziewać się podwojenia słuchu, ale możemy spodziewać się lepszej lokalizacji dźwięku, łatwiejszego słuchania, ponieważ dwoje uszu jest lepsze od jednego, a także lepszej jakości dźwięku. Mam również nadzieję, że muzyka zabrzmi lepiej (choć już jest piękna). Uwielbiam słyszeć i chcę usłyszeć to, co zamierzała natura. Nie pamiętam, aby kiedykolwiek słyszałem z dwoma uszami i jestem podekscytowany tą perspektywą.

Instrukcje Wideo: YOOKIDOO Muzyczna kaczuszka do ciągnięcia i Jeżdżący ślimak (Może 2024).