Boże Narodzenie w Zermatt
Pomyśl o Szwajcarii i co przychodzi ci do głowy? Czekolada. Heidi Czekolada. Fondue Czekolada. Matterhorn.

Matterhorn to kultowy obraz Szwajcarii, a także mój mąż zawsze chciał to zobaczyć. Czy potrzebujesz bardziej przekonującego powodu, aby odwiedzić Szwajcarię? Postanowiliśmy więc spędzić Święta Bożego Narodzenia w wiosce Zermatt i zobaczyć górę.

Dzięki niezmiennie wydajnemu systemowi kolei szwajcarskiej dotarcie do tej alpejskiej wioski było niezwykle łatwe. Z lotniska w Zurychu można wsiąść do pociągu do prawie dowolnego miejsca w kraju. Aby dotrzeć do Zermatt, oddalonego o około cztery godziny, potrzebna była tylko 2 zmiany pociągu, jedna w Brig, a druga w Visp. W Visp wsiedliśmy do kolejki zębatej, która zabrałaby nas do wioski uroczym jasnoczerwonym pociągiem o długości zaledwie dwóch samochodów.

Zermatt może być jednym z pierwszych miast świadomych ekologicznie w całej Szwajcarii. We wsi nie są dozwolone samochody ani autobusy. Więc kiedy wysiądziesz z pociągu, albo pójdziesz do hotelu albo weźmiesz elektryczny wózek lub sanie zaprzężone w koń. Bez pojazdów pierwszą rzeczą, która Cię uderzy, jest cisza.

Nie jeździmy na nartach. Nie snowboard. Nie wspinamy się po górach ani nawet nie wędrujemy. Dlaczego więc polecieliśmy kilka tysięcy mil do tego miejsca? Ponieważ tam jest!

Nasz pierwszy widok na górę przyszedł dopiero następnego dnia rano. Kiedy przyjechaliśmy, delikatnie padał śnieg, a chmura zachmurzyła wszelkie możliwe widoki. Kiedy wczesne promienie słońca spojrzały przez nasze okna hotelowe, poszedłem zobaczyć widok. Z mniej niż łagodnym okrzykiem „Musisz to zobaczyć!” Zaskoczyłem mojego męża. Szybko wybaczył mojemu wrzaskowi, kiedy on także dostrzegł szczyt Matterhorn, zmieniając kolor na złoty w porannym słońcu. W jednej chwili wiedziałem, o co tyle zamieszania, to był wspaniały widok, z pewnością wart wszystkich pocztówek wydrukowanych w jego imieniu.

Przez resztę naszych wakacji Matterhorn był zawsze z nami, przedzierając się przez chmury, widoczny w oddali niczym łagodny olbrzym, który nad nami czuwa. Przez tydzień spacerowaliśmy po wiosce, szurając po śniegu, robiąc zdjęcia, popijając gorącą czekoladę i jedząc fondue. Pewnego dnia pojechaliśmy pociągiem na Gornergrat, znacznie wyższy szczyt w odległości krótkiej przejażdżki pociągiem od wioski.

Pewnego szczególnie śnieżnego popołudnia spędziliśmy w Muzeum Matterhorn, było to małe i bardzo dobrze zorganizowane małe muzeum poświęcone w całości wyprawom górskim. Anglik Edward Whymper był pierwszym, który wspiął się na szczyt 14 865 szczytów w 1865 roku i, odpowiednio, Anglicy jako pierwsi „odkryli” wioskę jako miejsce na wakacje. Zermatt może zaliczyć Winstona Churchilla do swoich celebrytów, choć wspiął się na Mt. Rosa, ponieważ było to tańsze. Wśród amerykańskich gości był Theodore Roosevelt, który wspinał się na Matterhorn podczas podróży poślubnej.

I poszliśmy do kina. Zermatt jest tak małym miasteczkiem, że nie ma miejsca na multipleks, jaki znamy. Jednak wioska może poszczycić się połączeniem teatru / galerii sztuki / winiarni, tworząc wyjątkowe doświadczenie, w którym podczas przerwy możesz popatrzeć na lokalną sztukę popijając kieliszek wina. To był także pierwszy raz, kiedy widziałem film z więcej niż jednym językiem w napisach (francuski, włoski i niemiecki dla filmu angielskiego).

Rozsądnie było spędzać dni na spacerach, ponieważ spędzaliśmy dużo czasu na jedzeniu. Ulubionym miejscem stała się legenda Elsie w wiosce. To, co wydaje się być małą chatą, staje się zaskakująco pojemne po wejściu do środka. To jasne, tętniące życiem miejsce z doskonałym menu zarówno na posiłki, jak i alkohole. Wygląda na to, że wszyscy przychodzą do Elsie i przyprowadzają swoje psy, które też to lubią. Znaleźliśmy też miejsca na fondue i raclette, a nawet poddaliśmy się „jedzeniu” w McDonalds na dworcu kolejowym na lekkie lunche.

Wzięliśmy wakacje w tygodniu poprzedzającym Święta Bożego Narodzenia i szczególnie miło było je obchodzić w tak cichy sposób. W sklepach było wystarczająco dużo ozdób i kolęd, ale mało szalonej aktywności, którą tak często spotykaliśmy w domu.

W Wigilię Bożego Narodzenia zostaliśmy uspokojeni przez dzwony kościelne we wsi, które rozpoczęły się od jednego kościoła, który zakończył wezwanie do mszy północnej. Do tego dzwonka szybko dołączyło tak wielu innych, że wkrótce dolina stała się kakofonią radosnych, choć chaotycznych dźwięków.

Święta spędziliśmy spokojnie z kilkoma przyjaciółmi z domu, którzy przyjechali do Szwajcarii na rok jako au pair. Chodziliśmy z nimi i fotografowaliśmy wioskę, aż nadszedł czas, aby pociągiem zjechać w dół góry.

Zbyt szybko nasz tydzień dobiegnie końca. Tak więc każdego roku, gdy zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, nie mogę nie wspomnieć o jednym z najlepszych wakacji, jakie kiedykolwiek spędziłem, schowanym w małej wiosce Zermatt, w cieniu Matterhorn.





Instrukcje Wideo: Kompilacja Boże Narodzenie 3 • Smerfy (Może 2024).