Droga Esther - recenzja gry na PC
„Eksperymentalna gra pierwszoosobowa” stworzona przez University of Portsmouth, „Dear Esther” próbuje stworzyć doświadczenie artystyczne, wykorzystując celowy brak rozgrywki.

„Drogi Esther” wcielasz się w postać nienazwanego i nie pokazanego Brytyjczyka wędrującego po podobnie nienazwanej wyspie w regionie Hebrydy w pobliżu Szkocji. Graczowi nie podaje się żadnych wskazówek, a gracz nie ma wpływu na otoczenie poza chodzeniem wolnym, celowym tempem. W miarę odkrywania przez gracza „historia” (taka jaka jest) jest opowiadana w formie monologów; monologi te często przybierają formę listów do kobiety o imieniu Esther, stąd tytuł gry. Jedyną prawdziwą rolą gracza w grze, oprócz znalezienia nowych dróg do przodu, jest po prostu poskładanie historii na podstawie dostarczonych fragmentarycznych informacji.

To brzmi jak dość proste streszczenie, ale chodzi o to, że to cała gra. Drogi Esther, nie ma nic więcej do roboty poza „spacerowaniem” i „słuchaniem monologów”. Monologi nie są tak naprawdę powiązane z niczym w środowisku, z wyjątkiem bardzo niewielkiej liczby odpowiednich przedmiotów. Nie ma żadnych przedmiotów do zebrania ani znalezienia, które rzuciłyby światło na sytuację, nie ma notatek ani listów, nie ma wskazówek środowiskowych. Nie chodzi tylko o to, że brakuje podstawowych funkcji rozgrywki, nie ma nic do zrobienia przez gracza. Badając wyspę, znalazłem jaskinię z dziwnymi symbolami na ścianie. Czy mieli coś na myśli? Czy mogę coś z nimi zrobić? Nie, to były po prostu dziwne symbole. Aspekty eksploracji gry nie mają znaczenia ani wartości poza „czy chcesz zobaczyć dziwną rzecz”, a te dziwne rzeczy nie są warte zobaczenia same z siebie.

Z drugiej strony sama gra wygląda naprawdę ładnie. Środowiska są niezwykle szczegółowe i dobrze odwzorowane, co daje wrażenie małej wyspy pokrytej zaroślami, a nie tylko bryłę ziemi z zielonymi kawałkami. Skaliste wybrzeże i jaskinie morskie są podobnie dobrze odwzorowane, lśniące wilgocią. Jednak realizm wyspiarskiego środowiska jest często przełamywany przez niewidzialne ściany, które uniemożliwiają ci pójście tam, gdzie gra nie chce. Biorąc pod uwagę, że przede wszystkim nie ma pojęcia, dokąd się udać, jest to większy problem niż w większości gier.

Proza gry jest jej główną „cechą”, jeśli można ją tak nazwać, i tak naprawdę nie jest tak świetna. To oczywiście dość przyjemne doświadczenie audio, ale nigdy nie czułem się naprawdę zainwestowany w historię lub to, co się dzieje. Czułem, że sama atmosfera miała mnie sprzedać za to doświadczenie, ale po prostu nie mogłem się wciągnąć, gdy nie miałem nic do roboty poza spacerowaniem. Przeciążone sformułowanie i akcentowanie mają sprawić, że historia wydaje się bardziej wyrafinowana i elegancka, ale iluzja obejmuje dość uproszczoną i, szczerze mówiąc, nieciekawą narrację.

Ogólnie rzecz biorąc, Droga Esther nie jest grą, którą należy kupić. Jeśli to było jak jego wcześniejsze wcielenie, mod HL2 wydany za darmo, to sugerowałbym, aby przynajmniej sprawdzić przykład dobrze renderowanego środowiska. W tej chwili, przy cenie 10 USD, nie mogę w żaden sposób zasugerować, że jest wart nawet ani grosza.

Ocena: 4/10.

Zakupione przez Steam za własne środki.

Instrukcje Wideo: Zagrajmy w Dear Esther #1 - Dusza Poety! (Latarnia Morska) (Kwiecień 2024).