Jest stare powiedzenie: „Oszukasz mnie raz, wstydź się, oszukuj mnie dwa razy, wstydź się”.
Cóż, amerykańska opinia publiczna zostaje ponownie oszukana. Niech się wstydzą.
Według rozmytych ekonomistów z Narodowego Biura Badań Ekonomicznych (co brzmi jak powrót do dawnego Związku Radzieckiego), najdłuższa recesja w USA od czasów Wielkiej Depresji oficjalnie zakończyła się w czerwcu 2009 r.
Powiedz to bezrobotnym. Według najnowszych danych, dziś jest więcej osób bez pracy niż wtedy, gdy recesja „się skończyła”.
Żałuję tylko, że ekonomiści z Narodowego Biura Badań Ekonomicznych nie należą do osób bez pracy.
Od czasu „zakończenia” recesji więcej Amerykanów poszło do domu dla ubogich, niż z niego wyszło. Nie tylko brakuje im miejsc pracy, ale także spada wartość ich aktywów.
Jeśli spojrzeć na wartość domów i portfeli giełdowych Amerykanów w ciągu ostatnich kilku lat, spadła ona o 25,7 procent od czerwca 2007 r. Do ostatniego minimum.
Liczba ta spadła z 65,8 trylionów dolarów do 48,8 trylionów dolarów, co stanowi prawie 17 bilionów dolarów! Nic dziwnego, że większość ludzi nie uważa, że recesja się dla nich skończyła.
Ale nie martw się, Ameryka. Wall Street jest tak zdrowa jak zawsze, a bankierzy są zadowoleni. I mają pełne prawo być.
Surowe międzynarodowe przepisy bankowe, tzw. Bazylea III, zostały całkowicie rozwodnione. „Nowe” regulacje wciąż nie podniosłyby czerwonej flagi, gdyby Lehman Brothers dziś popadł w ruinę.
I nie nadchodzą żadne inne znaczące zmiany w sposobie działania Wall Street. Oto kilka przykładów.
Wall Street może nadal swobodnie wytwarzać toksyczne aktywa, takie jak hipoteczne papiery wartościowe, które prawie rozbili globalną gospodarkę.
W pozostałej części świata mają produkt o nazwie „obligacje zabezpieczone”, które są znacznie bezpieczniejsze. Nazywa się je „ubezpieczonymi”, ponieważ pożyczkodawcy, którzy gromadzą, pakują i sprzedają te papiery wartościowe, są zmuszeni do „skorygowania gry”. Banki są zobowiązane do zatrzymania podstawowych pożyczek w swoich bilansach, a nie do zrzucania ich na jakąś niczego niepodejrzewającą stronę trzecią.
Ale Wall Street zdecydowanie sprzeciwia się listom zastawnym i nie zostaną one tutaj wyemitowane. W końcu dlaczego banki powinny być odpowiedzialne za pożyczki, skoro mogą zostawić amerykańskich podatników trzymających torbę?
I spójrz na różnicę między tym, w jaki sposób Stany Zjednoczone ratowały swoje banki, a Szwecją w latach 90.
Szwecja nie tylko ratowała swoje banki, zmuszając rząd do przejęcia nieściągalnych długów. Przed wypisaniem czeków wydobywał ulgi z banków.
Banki musiały spisywać straty i wydawać nakaz rządowy. To pociągało banki do odpowiedzialności. Posiadacze akcji i obligacji bankowych zapłacili również cenę, którą powinni mieć. Tymczasem tutaj, w Stanach Zjednoczonych, właściciele obligacji bankowych nie zapłacili żadnej kary i zostali opłaceni w całości.
Nic dziwnego, że ostateczny koszt ratowania szwedzkiego systemu finansowego wyniósł zaledwie 2% produktu krajowego brutto (PKB). W USA wydaliśmy już 15–20% naszego PKB na pomoc, a koszty wciąż rosną.
Jest jeszcze jedna różnica między Europą a USA. W Europie szefowie wielu dużych banków są wypychani przez nieszczęśliwych akcjonariuszy.
Ale tutaj, w USA, akcjonariusze nie mają wiele do powiedzenia na temat sposobu prowadzenia działalności przez firmę. Tak więc prawie wszyscy prezesi, którzy byli na miejscu i pomogli wywołać kryzys finansowy, są nadal na miejscu i nadal zbierają dziesiątki milionów dolarów na rekompensatę.
Tak, dobrze być królem lub bankierem z Wall Street. Bez obaw o bezrobocie w biurach zarządu Wall Street.
Instrukcje Wideo: Rafał Otoka-Frąckiewicz: dobrze jest być królem (Kwiecień 2024).