Tajemnica Baldoon
W pobliżu dzisiejszego obszaru Wallaceburg w prowincji Ontario, wzdłuż rzeki Snye, znajdowała się osada Baldoon. To tutaj pierwsi osadnicy z Kirkcudbrightshire w Szkocji przybyli, aby zamieszkać w 1804 roku.

W latach 1829–1840 rodzina rolnika Johna T. McDonalda doświadczyła zjawisk paranormalnych, które prawdopodobnie były spowodowane przekleństwem wiedźmy.

Wydarzenia zaczęły się zaraz po tym, jak rodzina przeprowadziła się do domu zbudowanego dla nich przez McDonalda w pobliżu domu jego ojca nad rzeką Snye.

Najwyraźniej „nieprzyjemna” kobieta zwana „starą kobietą w Długim, niskim domu z bali” mieszkała w okolicy ze swoimi dwoma synami i córką. Pożądała nieruchomości, na której McDonald zbudował swój dom.

Dla rodziny wszystko było w porządku i byli szczęśliwi aż do pewnego letniego dnia, kiedy mężczyźni nie pracowali na farmie, a matka i dziewczynki były w stodole przygotowując słomę. Jeden po drugim słupy do strychu zaczęły spadać. Uciekli do domu tylko po to, aby zostać zaatakowanym przez pociski przelatujące przez okna „nudne dziury w szkle, jakby strzelały z pistoletu, ale spadałyby cicho i nieszkodliwie na podłogę”. Szukali pocieszenia w domu sąsiada, dopóki mężczyźni nie wrócili.

Inną zjawiskiem paranormalnym doświadczanym przez McDonalda były także skały i ciężarki ołowiane wpadające przez okna. Rodzina oznaczała kamienie i wrzucała je do rzeki. Te same skały i obciążniki wpadały przez okna, „ociekając wodą”. W końcu każde okno w domu zostało rozbite.

Znaleźli pod skałą gorącą skałę, która sprawiła, że ​​krzyczała z bólu. Wrzucili go do rzeki, ale po kilku sekundach wrócił do pokoju. Inne dziecko zostało zaatakowane przez kawałek mydła rzucony gwałtownie na jego plecy. Pies rodzinny został zaatakowany przez kopyść i nigdy nie wrócił.

Każdego wieczoru przez kilka lat rodzina słyszała odgłosy mężczyzn maszerujących przez kuchnię „powolnym, miarowym krokiem”.

Garnki i patelnie unosiłyby się na kuchennym stole, noże latały po pokoju, czajnik spadał z kuchenki na podłogę, a krzesła i stoły spadałyby pozornie z własnej woli. Sam dom „wzniesie się na wysokość trzech stóp od fundamentów w narożach”.

Zwierzęta hodowlane, w tym woły, konie, świnie i drób padły martwe bez wyraźnego powodu.

Co ciekawe, stara czarownica w pewnym momencie zwróciła się do pani McDonald z prośbą o utkanie dla niej dywanu. Pani McDonald zgodziła się, ponieważ stara kobieta obiecała, że ​​„nie będzie kłopotów” z domem, gdy będzie dla niej pracować na dywanie. Stara wiedźma dotrzymała słowa i rodzina nie doświadczyła w tym czasie żadnych zjawisk paranormalnych.

Z biegiem czasu działalność ta stawała się coraz bardziej niebezpieczna, w tym strzelanie z broni palnej, gdy nikogo nie było w pobliżu; „Małe kule ognia” pływające po domu i podpalające różne części. Dom ostatecznie spłonął do ziemi „gdy w domu wybuchło kilkanaście małych pożarów”. Rodzina straciła wszystko, w tym stodołę pełną ziarna.

McDonaldowie szukali schronienia u różnych rodzin i przyjaciół, ale działalność podążała za nimi od domu do domu. W końcu zamieszkali w namiotach ustawionych na starych żaglach, dopóki chłód zimy nie ścigał ich w domu… ​​nawet nawiedzona rezydencja była lepsza niż mroźna kanadyjska zima.

Rodzina popadła w depresję i rozpacz. Zaciągnęli do pomocy kaznodzieję, indyjskiego szamana, a nawet „nauczyciela szkolnego, który studiował magię”. Wszystko bez skutku.

Pewnego dnia McDonald rozmawiał z podróżującym duchownym metodystycznym, który zasugerował, by szukał pomocy u młodej dziewczyny z dużej odległości, która „była obdarowana” specjalnymi mocami.

McDonald odbył długą podróż, by poprosić młodą dziewczynę o pomoc. Zgodziła się, ale wyjaśniła, że ​​użycie jej mocy spowodowało ból i zmęczenie psychiczne i fizyczne.

Zapytała McDonalda „czy kiedykolwiek widział na swojej farmie bezpańską gęś”. Powiedział, że próbował i próbował go zastrzelić, ale mu się nie udało. Dziewczyna odpowiedziała, że ​​kula nie będzie w stanie skrzywdzić tego ptaka i że jest on „niszczycielem” pokoju jego rodziny. Wyjaśniła ponadto, że jego wróg przybrałby kształt ptaka, aby wyrządzić im krzywdę. Poradziła mu, by zrobił srebrną kulę i zranił drób. Powiedziała mu, że wtedy będzie w pokoju.

McDonald właśnie to wezwał swoich sąsiadów, by byli świadkami tego wydarzenia. Kula złamała skrzydło ptaka. Wydał dziwny dźwięk przypominający „zagrożoną istotę ludzką” i uciekł.

McDonald podszedł do domu starej wiedźmy i zastał ją siedzącą na krześle ze złamaną ręką. „Mruczała niejasne przekleństwa” i wyraźnie obawiała się McDonalda.

Po tym punkcie wszelka aktywność paranormalna ustała.

Niedługo potem stara kobieta leżała na łożu śmierci i błagała swoje dzieci, by przyprowadziły do ​​niej McDonalda. Odmówili.


Referencje i dodatkowe informacje:
//news.google.com/newspapers?id=Ki4_AAAAIBAJ&sjid=r1AMAAAAIBAJ&pg=4958,4647893&dq=baldoon+mystery&hl=en
//en.wikipedia.org/wiki/Baldoon_Mystery
//archive.org/details/baldoonmysterywi00mcdo
//www.kent.net/wallaceburg-museum/Exhibits/mystery.html
//worldmysteries.org/wp-content/uploads/2015/01/baldoon-mystery.jpg
//theunexlainedmysteries.com/Baldoon-Mystery.html