Czy autorzy powieści powinni wypowiadać się na tematy?
Twoja fikcja jest domeną, w której możesz eksplorować dowolne motywy. Ale czy powinieneś wyjść poza fikcję i wypowiadać się w Internecie na tematy społeczne i polityczne? Decyzja należy do ciebie, ale niesie ze sobą ryzyko. Po pierwsze, możesz zrazić wszystkich potencjalnych czytelników, którzy się z tobą nie zgadzają, szczególnie w kwestiach kontrowersyjnych. Po drugie, możesz być postrzegany jako wykorzystujący problemy do własnego programu promocyjnego.

Weź pod uwagę ryzyko utraty potencjalnych czytelników, którzy mogą mieć odmienne zdanie na różne tematy. Jedną z rzeczy dla nas, autorów, jest korzystanie z naszej niewielkiej platformy internetowej, aby być troskliwą osobą i starać się podnosić świadomość z ważnych powodów, takich jak adopcja zbłąkanych zwierząt domowych lub pomoc potrzebującym dzieciom lub ofiarom huraganu. Kolejną rzeczą dla nas jest okresowe wymawianie lewicowej lub prawicowej partii politycznej w naszym kraju.

I idziemy o krok dalej, jeśli narzucamy publicznie wątpliwe osobiste poglądy. Na przykład aktor Sean Connery wypowiedział się w sprawie przemocy domowej w wywiadzie dla Playboya z 1965 roku: „Nie sądzę, aby było coś szczególnie złego w bicie kobiety”. Prawie trzydzieści lat później opracował w wywiadzie dla Vanity Fair w 1993 roku: „Są kobiety, które biorą to na drut. Właśnie tego szukają, ostatecznej konfrontacji. Chcą klapsa. Podczas gdy obie uwagi były prawdopodobnie motywowane czystą głupotą, po raz drugi pojawiły się jednoznaczne przesłanie: był na tyle sławny, że nie obchodziło go, że zraziłby połowę populacji planety.

Ale w przeciwieństwie do niego przeciętny autor nie może sobie pozwolić na utratę czytelników, ponieważ jest natarczywy lub obraźliwy. Dlatego nie powinniśmy brać przynęty tak łatwo, jak on. Jeśli w Internecie pojawi się okazja do wyrażenia naszych osobistych poglądów, rozsądnie byłoby nie rzucać się na nią z powodu egoistycznego błędnego przekonania, że ​​mamy coś wartościowego do powiedzenia tylko dlatego, że mamy nieco większy „zasięg” w Internecie. Jeśli jednak włożyliśmy poważne badania i naprawdę jesteśmy ekspertami w niektórych kwestiach, powinniśmy swobodnie dzielić się naszą wiedzą. A jeśli konkretna przyczyna jest kontrowersyjna, ale niezwykle ważna dla nas osobiście, staje się warta ryzyka. Z drugiej strony wątpię, aby Sean Connery zastanowił się kiedyś nad problemami przemocy domowej.

Weź pod uwagę fakt, że publiczność ceni tych z nas w branży rozrywkowej za naszą bezcenną umiejętność zapewniania ucieczki od trudnych realiów codziennego życia. Kiedy społeczeństwo chce wiedzieć o tych problemach, konsultuje się z ekspertami, analitykami politycznymi. Kiedy społeczeństwo potrzebuje przerwy od problemów, zwróci się do ekspertów, nas, animatorów. Możemy ponieść porażkę jako animatorzy, jeśli spróbujemy wkroczyć w rolę analityka, dla którego nie jesteśmy przeszkoleni i niewykwalifikowani.

Drugim ryzykiem, które autorzy powinni wziąć pod uwagę, gdy kusi nas, by zająć się tymi kwestiami, jest powszechny stereotyp, że jesteśmy znanymi psami reklamowymi. Niezależnie od tego, czy jest to uczciwe, niesprawiedliwe, dokładne czy niedokładne, obraz ten przywiązał się do nas, autorów, od czasu jednoczesnego rozwoju Internetu i autopublikowania. Czytelnicy postrzegają nas jako wyzysku - gotowi chłostać wszelkie gorące problemy, aby zwrócić na siebie uwagę, nasze profile online i nasze listy odtwarzania. Takie postrzeganie przez czytelników doprowadziło do wprowadzenia na forach reguł, które zabraniają autorom dołączania i pozostawiania komentarzy, jeśli mają link do podpisu prowadzący do ich strony internetowej lub listy odtwarzania.

Ale zrozumiałe jest, że powstałby ten stereotyp. Internet jest przepełniony morzem wiadomości promocyjnych. W Internecie wszyscy jesteśmy czytelnikami i wszyscy jesteśmy pisarzami (blogowanie i komentowanie na forach). Za każdym razem, gdy przechodzimy do trybu czytnika i szukamy w Internecie konkretnych informacji, chcemy natychmiast znaleźć cenne treści z najbardziej renomowanego dostępnego źródła. Nie chcemy przedzierać się przez niezliczone strony z opiniami, programami, uprzedzeniami i dezinformacjami w wyszukiwarkach.

Stąd podejrzenie i niecierpliwość, z jaką większość czytelników przegląda informacje dostępne w Internecie. Nawet jeśli jako autorzy mamy solidne fakty na ten temat lub nasza retoryka jest olśniewająco elokwentna, sfrustrowani czytelnicy przeglądający wyniki wyszukiwania internetowego słowa kluczowego mogą nas oburzyć, że jeszcze bardziej rozproszyliśmy ich w poszukiwaniu odpowiedzi.

Ostrożnie rozważ potencjalne korzyści i wady publikowania swoich opinii na temat kwestii politycznych i społecznych w Internecie. Jak ważna jest dla ciebie przyczyna? Ile dobrego możesz zrobić, oferując jeszcze jedną opinię? A może bardziej efektywne byłoby przekazanie swojego czasu i pieniędzy na twoją sprawę? Rozważ przekazanie anonimowych datków. Przynajmniej w ten sposób nie możesz zostać oskarżony o wykorzystywanie sytuacji dla własnego rozgłosu.

Instrukcje Wideo: Blanka Lipińska - nie tylko w 365 dni łamie tematy tabu? (Kwiecień 2024).