Sofitel New York - Paris Chic na Manhattanie
Spędzam wystarczająco dużo czasu w miastach, które znam i kocham - Bostonie, Lizbonie, Baltimore Monachium, Mediolanie - że nie szukam wymówek, aby jechać do Nowego Jorku. Nie lubię tego, ale nie ma go na mojej liście życzeń. Więc kiedy odejdę, chcę jak najmniejszego pogorszenia. Oznacza to, że szukam hotelu blisko mojego punktu wejścia - dworca Grand Central - i gdzie mogę czuć się jak w domu w przytulnym i wygodnym kokonie.

Sofitel New York znakomicie spełnia moje pierwsze wymagania. Mogę wyjść z Grand Central, prosto 44. Ulicą, przejść przez jedną aleję, a portier Sofitel otwiera mi drzwi z uśmiechem „Bon Jour!”

W holu, w którym kilka wygodnych miejsc do siedzenia zamienia dość dużą przestrzeń w przyjemne miejsce, w którym goście czują się komfortowo czytając gazetę (zauważam, że czytam dzisiejszą Le Monde) lub rozmawiając z przyjaciółmi i współpracownikami. Rozmowy, które przemijają, są równymi częściami języka angielskiego i francuskiego, tak jak w każdym mieście Sofitel jest francuskim podróżnikiem z dala od domu.

Wygląd dużego holu to stylowa mieszanka wspaniałości Belle Epoque i zuchwałego stylu Art Deco, emanującego blaskiem nowojorskich lat 20. XX wieku. Pomiędzy przestronną częścią wypoczynkową a końcem recepcji znajduje się mała rotunda z zakrzywionymi schodami opadającymi na inkrustowaną podłogę. Dyskretnie schowane pod łukiem schodów znajdują się dwie pary skórzanych foteli, oddzielnych dla bardziej intymnych rozmów lub dla tych, którzy chcą czytać lub pracować nieco z dala od kosmopolitycznego szumu w holu. Recepcja, w której nigdy nie widziałem mniej niż czterech pracowników, jest ozdobiona panelami przypominającymi Nowy Jork z lat 20.

Nasz pokój na 11. piętrze był tak stylowy jak hol, choć nie wspaniały. Nie nazwałbym tego zwartym lub przytulnym - zwykłe słowa kodowe dla małych - ale z pewnością nie był to pałacowy. Było dużo miejsca na łóżko typu king size - niebiańsko wygodne w chmurze puchowej kołdry i poduszki wystarczające do wyboru, ale nie tak wiele, że musieliśmy ustawiać dodatki w kącie do spania (dlaczego tak wiele hoteli robi to że?)

Zauważyliśmy szczegóły: niestandardowe meble były wykonane z jasnego, kręconego klonu i chromu lub czarnego lakieru z czarno-białą tweedową tapicerką, a rzeźbiony projekt listwy sufitowej pomieszczenia pasował do krawędzi biurka. Na biurku stała stylowa chromowana lampa w stylu art deco, a każdy stolik nocny miał duże lampki do czytania. Szafy były ukryte za solidną ścianą pełnych lusterek, dzięki czemu pokój był jaśniejszy w ciągu dnia i bardziej przestronny w nocy, gdy zaciągnięto śmiałe zasłony w paski.

W szafie było dużo miejsca do wieszania i wyjmowane drewniane i wyściełane satynowe wieszaki, a także miejsce do wieszania i półki, a także żelazko, deska do prasowania, dwie pluszowe szlafroki frotte i kapcie. Przydałby się inny bagażnik, bo było nas dwóch.

Wystrój pokoju został wzbogacony dużym współczesnym obrazem nad łóżkiem, kolorowym nadrukiem Picassa w holu i kwartetem czarno-białych zdjęć Nowego Jorku i Paryża. W łazience był kąpiący się Modigliani.

Wokół wanny było dużo miejsca na blat, dobrze oświetlone powiększające lusterko do makijażu, wanna i oddzielny prysznic oraz kosmetyki Les Notes de Lavin. Obfite ręczniki były grube i puszyste.

Pomimo położenia w samym sercu Manhattanu hotel był cichy w nocy, bez hałasu ulicznego i dźwięków dobiegających spod drzwi z wykładzin dywanowych. A system ogrzewania / chłodzenia wydzielał cichy, stały szum zamiast wielokrotnie włączać się i wyłączać w nocy (niepokojące irytujące zbyt wiele hoteli).

W rzeczywistości w Sofitel New York nie znaleźliśmy nic, co mogłoby nas denerwować.