Niebezpieczeństwo deficytu myślenia
Może 2024
Tym razem mam Mam Nieznajomego Mary Blayney
Pocałunek (Bantam). Lynford Pennistan, książę Meryon, spotyka Elenę Verano pewnej nocy na swojej pierwszej balu od śmierci żony, a przyciąganie między nimi jest natychmiastowe. Elena także smuci swojego zmarłego, ukochanego męża. Po raz pierwszy jest w Anglii od czasu, gdy była młodą dziewczyną i jest piosenkarką o uznanej renomie, ale nie jest to jedyny powód, dla którego powraca: ma totem, który wymaga polerowania przed wpadnięciem do
małżeństwo mart. Meryon wciąż żałuje swojej żony, ale jego żal miesza się z dużą ilością winy. Bardzo troszczył się o swoją zmarłą żonę, ale nigdy nie powiedział jej dokładnie, jak się czuje, i oczywiście teraz jest już za późno. Ale nie jest za późno, by zemścić się na człowieku, który popełnił wiele krzywdy w życiu Meryona i w jego otoczeniu, księciu Bendas. Meryon nie miał zamiaru
o kontynuowaniu związku z Eleną po ich pierwszym spotkaniu, ale on nie może się powstrzymać. Ona też nie może, a kiedy go szuka, wyniki nie są nieoczekiwane. Ale Elena nie chce zostać kochanką bogatego mężczyzny ani innego męża. Żaden mężczyzna nie będzie miał kontroli nad jej życiem i bez względu na jej uczucia do Meryona, wie, że ludzie z jego stacji są przyzwyczajeni do wywoływania wszystkich ujęć, nie tylko we własnym życiu, ale także dla wszystkich wokół nich. Potem, gdy zbliżają się i Meryon ujawnia jej wszystkie swoje sekrety, zdaje sobie sprawę, że jej własna tajemnicza przeszłość z pewnością stworzy między nimi rozłam, który będzie nie do pokonania. Meryon sam odkrywa swój sekret, ale nie tłumi uczuć, jakie do niej czuje. Po prostu nie wie, jak to zrobić między nimi, a Elena nie da mu szansy na spróbowanie. To urocze postacie, choć czytelnik zna tajemnicę Eleny niemal od samego początku opowieści, nie wywołuje to dużego napięcia w związku z wielkim odkryciem. Ta historia bardzo mi się podobała; to dobry sposób na spędzenie deszczowego jesiennego popołudnia, ale nie znalazłem go w roli bramkarza. Powiem jednak, że podobało mi się to znacznie bardziej niż ostatnia książka pani Blayney. Pożyczam trzy z pięciu strzał Kupidyna.
Do następnego razu, miłej lektury!