Konsensus z Wall Street jest często błędny
Istnieje jeden skuteczny sposób nie tylko zarabiania pieniędzy, ale także unikania utraty pieniędzy na rynkach finansowych. Ma to na celu uniknięcie „pewności” określonych w konsensusie na Wall Street i rozważenie inwestowania w obszary nielubiane przez konsensus na Wall Street.

Spójrz wstecz dekadę temu ... Rząd Stanów Zjednoczonych miał nadwyżkę budżetową, żaden kraj zachodni nie mógł sobie wyobrazić, że stanie w obliczu niewypłacalności, a jedynymi znanymi BRIC, o których słyszano, były budowane domy.

W tym czasie Wall Street mówił wszystkim, że istnieją dwie pewne inwestycje, które są drogą do bogactwa dla przeciętnego Amerykanina. Dwie niezawodne inwestycje to zapasy technologii i budownictwo mieszkaniowe. Następnie zarówno bańka Nasdaq, jak i bańka mieszkaniowa w USA pękły w spektakularny sposób. To pęknięcie bańki mieszkaniowej spowodowało, że amerykańska gospodarka upadła na kolana.

Jednocześnie Wall Street powiedział wszystkim, aby unikali innych obszarów, takich jak „niebezpieczne” rynki wschodzące, takie jak Chiny. A złoto? To była relikwia i tylko skrzynka z orzechami zainwestowałaby w złoto. W końcu było to najniższe od dwóch dekad 279 USD za uncję.

Ta rada naprawdę się sprawdziła - nie! Podczas gdy średnia Dow Jones nie poszła nigdzie, Nasdaq został przecięty na pół, a ceny mieszkań spadły, w ciągu ostatniej dekady ceny złota stale rosły do ​​obecnego poziomu powyżej 1200 USD za uncję.

Tymczasem w ostatnim dziesięcioleciu Chiny doświadczały prawie dwucyfrowego wzrostu gospodarczego prawie każdego roku. Inne rynki wschodzące, takie jak Brazylia i Indie, również radziły sobie wyjątkowo dobrze.

W rzeczywistości rynki wschodzące radziły sobie tak dobrze, że są to kraje, które mają ogromne nadwyżki i nie są narażone na ryzyko niewypłacalności, podobnie jak wiele krajów zachodnich.

Co mówią dziś „geniusze” na Wall Street?

Konsensus jest taki, że złoto jest „bańką” i na pewno się rozpadnie. Geniusze twierdzą również, że Chiny i inne rynki wschodzące również są bańkami, które z pewnością w każdej chwili upadną.

Pamiętaj, że są to ci sami ludzie, którzy jakoś nie widzieli prawie niemożliwych do przeoczenia baniek, którymi były Nasdaq i amerykańskie rynki mieszkaniowe.

A co lubi Wall Street? Dlaczego, oczywiście, kochają amerykańskie obligacje skarbowe. Konsensus wzywa wszystkich do wejścia do Treasuries ze względów „bezpieczeństwa”. To jest śmieszne!

Amerykańskie obligacje skarbowe to największa bańka, jaką widziałem od 30 lat w branży inwestycyjnej. Jest to tylko „pęd” handlu, w który wkładają się wszyscy na Wall Street.

Podczas bańki Nasdaq ludzie „inwestowali” w firmy bez realistycznego biznesplanu, przychodów i nadziei na robienie pieniędzy. Lub gdyby firma miała zarobki, inwestorzy zapłaciliby 100-krotny zysk.

Dzisiaj w bańce Treasuries inwestorzy ponownie płacą niebotycznie wysokie ceny za małe strumienie dochodów. Na przykład w przypadku 10-letnich banknotów skorygowanych o inflację (TIPS) inwestorzy płacą obecnie ponad 100 razy więcej niż oczekiwany roczny zwrot.

Ponadto ilość pieniędzy przelanych do funduszy obligacyjnych od inwestorów indywidualnych jest podobna do przepływów pieniężnych, które trafiły do ​​funduszy inwestycyjnych technologii w szczytowym momencie manii technologicznej. A wykres porównujący wyniki Nasdaq w bańkach z ostatnich wyników rynku amerykańskiego skarbu jest również przerażająco podobny.

Konkluzja - pewnego dnia zakończy się bardzo źle dla inwestorów, którzy kupują Treasuries, a obligacje stracą 50% lub więcej wartości.

Co powinni zrobić inwestorzy? Wyjdź z obligacji i spójrz na obszary, które są niekorzystne na Wall Street, takie jak złoto, inne towary i rynki wschodzące.

Instrukcje Wideo: The mathematician who cracked Wall Street | Jim Simons (Kwiecień 2024).