Recenzja filmu antychrysta
Reżyser, najnowszy film Larsa von Tiera, „Antychryst”, wywołuje poruszenie na całym świecie, a w niektórych przypadkach zasługuje na to; dzięki zastrzykom penetracji seksualnej i okaleczaniu narządów płciowych, nie dotyczy to słabych serc, jeśli chodzi o te osoby. Ten film ma być jednak horrorem i chociaż był on przedmiotem kontrowersji, jest więcej poziomów niż te.

Jestem wielkim fanem reżysera, arcydzieła filmowego Larsa Vona Tiera „Dogville” i pomyślałem, że dam szansę filmowi. Gdy go zobaczyłem, po tym, jak został zabrany przez przyjaciela, wiedziałem tylko, że był to kontrowersyjny horror z udziałem „Zielonego Goblina”. Ze względu na kontrowersyjne sceny nie sądzę, aby w amerykańskich kinach pojawił się dużo emocji, w Wielkiej Brytanii prawie nie ma.
Fabuła jest bardzo prosta, ale rzeczywista treść jest niezwykle skomplikowana i nigdy czegoś takiego nie widziałem. Po śmierci dziecka dwie (bezimienne) postacie wycofują się do zacisznej kabiny w lesie, aby poradzić sobie z ich utratą - z przerażającymi konsekwencjami. „On” (Willem Dafoe) jest nieczułym psychoterapeutą, który nie traci szacunku dla choroby psychicznej żony lub nie ma jej wcale po stracie dziecka. „On” zamienia także swoją żonę w pacjenta, podczas gdy „ona” (Charlotte Gainsbourg) jest emocjonalną ruiną przechodzącą ciężkie załamanie psychiczne i psychotyczne. Film jest głębokim horrorem psychologicznym, a pierwsza godzina działa dobrze.

Sekwencja Epilogu, nakręcona w trybie monochromatycznym, przecina między parą kochającą się z muzyką operową a ich małym dzieckiem, Nickiem, budzącym się z łóżeczka, wychodzącym z otwartego okna i padającym na śmierć. Ta scena jest pięknie sfilmowana, ale wydaje mi się, że pełne ujęcie penetracyjne jest zupełnie niepotrzebne; głównie dlatego, że odwraca uwagę widza od przerażenia dziecka spadającego z okna, ponieważ wszyscy wciąż chwiejemy się przed tym, co właśnie widzieliśmy. W kinie, w którym je oglądałem, wciąż dochodziło do chichotów po wstrząsie z penetracji, by poważnie potraktować śmierć dziecka.
Przerażenie pojawia się w grze, gdy „ona” zaczyna cierpieć z powodu okropnych ataków lękowych i irracjonalnego strachu przed „Edenem”, czyli obszarem leśnym, w którym mają chatę. Charlotte Gainsbourg robi to bardzo dobrze; jej obraz niepokoju i paniki jest fantastyczny i naprawdę niepokojący. W rzeczywistości cały nastrój filmu jest głęboko niepokojący i prześladuje mnie jeszcze przez kilka dni. Sytuację pogarsza jeszcze postać Dafoe, która, jak podkreśla, nie jest Doktorem, ale nalega, by przestała brać przepisane leki. Zwłaszcza w tym miejscu stosuje się mnóstwo symboliki religijnej; „Jej” szaleństwo jest przedstawiane jako uwalniane przez męża, który odmawia „jej” leczenia, a zatem jest to ukąszenie zakazanego owocu. To była bardzo podstawowa przesłanka filmu i pozytywna. Von Tier w jednej scenie sprawia, że ​​tabletki psychiatryczne pojawiają się w kształcie węża. Sam lek nie jest zły, ale był jedynie odwrotną reprezentacją pokusy zła, przy czym zło pochodzące od „niego” odmawia jej leczenia, a tym bardziej dobrem jest dalsze stosowanie leku. O wiele łatwiej jest terapeucie zmusić pacjenta do zaprzestania przyjmowania leku i zmusić go do stawienia czoła swoim lękom, niż jest to łatwe do wykonania przez pacjenta.

Dla mnie to był główny czynnik w filmie i to, jak grają prawdziwe horrory - szkoda, że ​​ten ogromny czynnik jest niedoceniany i łatwo go przeoczyć. „On” zabiera jej „leki”, których tak bardzo potrzebuje, on zaczyna horror i jej psychiczny ból wymykają się spod kontroli, w ten sposób przynosząc mu wszystko, co robi mu później w filmie. Właśnie dlatego zmiana kontroli ma miejsce później w lesie między parą, a moc przenosi się na „ją”.

W tych scenach paniki, rozpaczy i lęku fantastycznie wykorzystuje się reżyserię i edycję, o których Von Tier oczywiście dużo wie. Manipuluje kamerą, aby wypaczać obrazy, sprawiać, że wizja jest zbyt szybka lub zbyt wolna, i w konsekwencji wpada w „jej” umysł. Każdy, kto kiedykolwiek cierpiał z powodu lęku lub paniki, uzna te sceny za wyjątkowo niepokojące i prawdziwe.
Szkoda, że ​​druga połowa filmu nie jest tak potężna jak pierwsza i wydaje się dość myląca.Wizualnie jest to niepokojące i dziwne, ale pojawia się tak wiele pytań, na które nigdy nie ma odpowiedzi, że czujesz się sfrustrowany i chcesz wiedzieć, dlaczego, jak i gdzie? Horror zawsze był przedłużeniem ludzkiej potrzeby podglądactwa na wielu poziomach; możliwość swobodnego odkrywania ciemniejszych stron psychiki, w kinie lub w domu. Von Trier zawiera tak wiele niepokojących i szokujących scen, że usuwa prawdziwy strach psychiczny i umieszcza go bardziej w kategorii szoku ze względu na szok, co jest wstydem.

Na przykład, kiedy „ona” w końcu pęka, widzowie nie muszą obserwować, jak się kręci w ekstremalnym zbliżeniu, można to porównać do pokazania namóru wskakującego w czyjąś głowę w krwawym filmie - to działa zszokować i oddzielić widzów od filmu. Gdzie w ujęciu przerywanym, gdy my nadal wiemy, co zamierza zrobić, grałaby z psychologicznym horrorem o wiele bardziej i działała znacznie lepiej.

Kolejnym mylącym elementem jest ustalenie, czy film jest mizoginiczny, czy nie? „Ona” ma siłę fizyczną w drugiej połowie (torturując męża), podczas gdy „on” ma większą moc psychiczną na początku. Żona jest pokazana jako zboczony seksualnie czarny charakter, ale tak się dzieje przede wszystkim dzięki swojemu mężowi, ale z tego wynika, że ​​była już na dobrej drodze, bez jego pomocy. Film z pewnością sprawia, że ​​myślisz, ale jest pełen pytań bez odpowiedzi. Musisz szukać głębszych znaczeń w każdej scenie, inaczej przeciętny widz będzie się nudził, rozbawił lub zagubił się w ich umysłach.
Film jest pełen symboliki, co może być niekorzystne ze względu na to, że twoja podstawowa publiczność grozy nie chwyta tych zawiłości i hołdu; w szczególności odniesienie do konkretnych dzieł literatury, takich jak „Compendium Maleficarum”, „Malleum Maleficarum” i „3 Księgi filozofii okultystycznej”. W rzeczywistości film jest pełen artystycznych, symbolicznych i poetyckich odniesień.

Film jest pięknie nakręcony, z wykorzystaniem charakterystycznych zdjęć, które grają jak długi, koszmarny koszmar. Gra aktorska jest również silna, ale bez względu na to, ile jest w niej odniesień, film musi być samodzielny jako własna sztuka, czego nie może zrobić, opierając się na tak wielu innych wpływach. Film mógłby być tak potężniejszy, trzymając się psychologicznego strachu przed utratą dziecka i nie wpadając w szaleństwo taktyk szokowych. Nie podobał mi się film, choć działał z przerażeniem, przeszkadzając widzowi i prześladując mnie. Jednak wiele osób pamięta to tylko ze względu na wykorzystanie scen seksualnych i szokującą przemoc. Film jest wciąż, nawet kilka dni później, niezwykle zagmatwany i stanowi wyzwanie - i być może właśnie tego chciał Von Tier. Z pewnością nie działa jako główny horror w jakiejkolwiek formie czy formie, chociaż prace Von Tier nigdy nie były skierowane do głównego nurtu. Bardzo ciekawy, ale w końcu - mylący film, wydaje mi się.




Instrukcje Wideo: Antychryst (2009) Styczeń Larsa von Triera ★RetroRecenzje (Może 2024).