Rodzina mieszkająca razem, Bangalore, Indie
Kiedy mój dziadek ze strony ojca postanowił zmienić swój los, udając się do Nairobi w Afryce, zmienił także wszystkie nasze fortuny. Z małej wioski w Goa, zwanej Pilerne, przeniósł się do Nairobi, gdzie podobnie jak dziś na Bliskim Wschodzie, Goans w Afryce zarobił fortunę.

Był oczywiście sprytnym człowiekiem i wrócił wcześnie, by przejść na emeryturę w wieku 40 lat, nie w Goa, ale w Bangalore, ponieważ tutaj wspaniały klimat panuje w porównaniu z Nairobi. Faktem jest, że kilkadziesiąt lat później pojechałem na konferencje do UNEP w Nairobi, zdałem sobie sprawę, dlaczego wybrał Bangalore. Klimatyzowane klimaty są podobne.
Potem mieliśmy szczęście, że byliśmy dziećmi taty, który ciężko pracował i dobrze opiekował się swoimi rodzicami, więc tata został pozostawiony w domu rodzinnym. Stało się tak, ponieważ starszy brat tatusi był wyluzowanym przystojnym mężczyzną, który wykonał najmniejszą pracę i żył w leniwym życiu bogatego mężczyzny. Dzieje się!

Tata, służący w Indian Air Force spędził resztę lat w domostwie i mieliśmy szczęście, że mogliśmy cieszyć się wieloletnim życiem w pięknym domku w kantonie Bangalore. Tata cieszył się ogrodem i znów mieliśmy szczęście, że pomimo trudności nie sprzedał domu, ale zachował go w spadku dla nas, wszystkich swoich pięciu dzieci.

Ale niestety tata zmarł wcześnie z powikłaniami cukrzycy, których nie zajął się i zniknął we wczesnych latach 70-tych. Dom przeszedł więc na mamę, która go kochała i żyła w nim szczęśliwie wraz ze sługami, którzy okradali ją bezlitośnie, ale była w znajomym otoczeniu.

Niestety, gdy tata zmarł, pozwalając mamie mieszkać samotnie w domu, jedno z rodzeństwa, któremu udało się ją wypchnąć, uznało za samolubne, kiedy opuściłem Bangalore, aby zrobić drugiego Masters w Europie. Z początku bardzo optymistycznie mieszkała w wybranym przez siebie klasztorze, w pobliżu mojego księdza wuja, który mieszkał obok. Ale wkrótce nie mogła sobie poradzić z złamanymi obietnicami dotyczącymi jej powrotu.

Budynek zostanie ukończony za dwa lata obiecane rodzeństwo i dwa rozciągnięte do trzech, czterech i pięciu. Do tego czasu prawie oszalała i stała się skorupą siebie. W rzeczywistości jej halucynacje w klasztorze były prekursorem jej całkowitego załamania się później.

Ale to, co mnie załamuje, to życie z rodziną w jednym budynku, szczególnie tam, gdzie trzeba mieć do czynienia z małżonkami, którzy nigdy wcześniej nie byli mile widziani w domu. Widzą dla nich bogactwo i pozycję Hayes Road, którą my, jako dzieci, uważamy za pewnik. Najemca rządzi, ponieważ płaci czynsz, który tucze ich kasetony. Uznanie, że pierwotnie byliśmy rodziną, nie ma pierwszorzędnego znaczenia, a to dlatego, że małżonkowie nie mają więzi rodzinnych.

Jestem dzisiaj bogatym człowiekiem, więc mogę marnować, więc zapalone światła w piwnicy. Załóż i wyjdź, chcę o 17 po powrocie. Jak można uzasadnić ten sposób myślenia?

Problemy takie jak pies trzymany w mieszkaniu nad nami, który był chory. Wszystkie włosy były na naszych nowych meblach, w kuchni i sypialniach. Pies jest moim synem, jak nam powiedziano, i po prostu musieliśmy poradzić sobie, problemy z astmą i zdrowiem były cholerne.

Przeciąganie mebli o każdej porze dnia i nocy. Wszystkie dźwięki są powiększane w mieszkaniu poniżej, w którym niestety zdecydowaliśmy się zamieszkać. I rośliny na ich balkonach przesiąknięte wodą, aby oblać nasze masywne szklane okna i drewniane podłogi, niszcząc je. Więzy rodzinne się kończyły i przez okno, kiedy się wprowadziliśmy, byliśmy obcymi ludźmi, którzy nie przejmowali się tym, z czym musieli się zmierzyć inni.

Ogród został pozornie zaprojektowany przez ogrodnika. Powiedziano nam, że nie moglibyśmy sadzić niczego przez ludzi, którzy tak naprawdę nie byli związani z tym miejscem. Ale znając ten ogród i wiele wiedząc o roślinach, usiedliśmy i patrzyliśmy, jak ogród powoli umiera, ponieważ rządziła agresja i zdaliśmy sobie sprawę, że wszyscy uczą się poprzez doświadczenie, które musieliśmy im dać. Rośliny, które miały być sadzone na słońcu, sadzono w cieniu i powoli wszystkie wymarły. Mydło zostało spryskane zamiast organicznych pestycydów i roślin, które nie są w stanie przenosić ciepła na taras. Najgorsze było to, że miniaturowe anturium przeznaczone do pielęgnacji w pomieszczeniu w chłodnych temperaturach, sadzono w rzędach w upale, a my obserwowaliśmy, jak skurczą się, skręcają i desperacko próbują żyć.

Zamiast tego imbir i bugenwille, które ogród zawsze miał, kwitły i kwitły. Monsteras i Filodendrony wyrzucały świeże liście przylegające do drzew żywicielskich, a Diffenbachias osiągnął ogromne rozmiary dzięki organicznemu kompostowi. Nawet wieniec królowych lub winorośl z papieru ściernego, które kiedyś podniosły się na słońce na stojaku, zaczęły kwitnąć i rozjaśniać ogród. A mój jaśmin, który musiałem ukryć i zasadzić w kącie przed złym okiem, wybuchł pachnącymi kwiatami.

Więc jaka jest moralność tej historii? NIGDY, NIGDY nie mieszkaj z rodziną, o wiele łatwiej zabrać dziedzictwo i iść dalej, niż próbować żyć razem. Może zadziałałoby, gdyby więź była większa, a ego odgrywały mniejszą rolę. Małżonkowie i dzieci cofnęli się i zrozumieli, że to NASZE dziedzictwo, a oni przypadkiem mieli swoje nosy. Ale do tego czasu rachunki za prąd rosną, woda jest marnowana w imię bogactwa, dzieci toczą bitwy ojców i staram się przekonać, że nie powinienem sprzedawać i wyprowadzać się, gdy skończy się 10-letni okres obligacji.

Instrukcje Wideo: Martyna po 2 latach odwiedziła rodzinę mieszkającą w grobowcu [Kobieta na krańcu świata] (Może 2024).