Recenzja - żałoba wrześniowa
Żałoba wrześniowa jest naprawdę interesującym zespołem i używam luźno słowa „zespół”, ponieważ według nich są oni faktycznie żniwiarzami wysłanymi z Mortem, ich „ojczystej płaszczyzny istnienia”. Hej, kupujcie w tym ludzie, wszystko jest w dobrej zabawie. Jeśli jesteś częścią świata komiksów, to ci faceci są na dobrej drodze.

Koncepcja tego urządzenia pochodzi od wokalisty / założyciela Emily Lazar która chciała połączyć swoją miłość do komiksów z muzyką. Partnerstwo z Marc Silvestri zaowocował projektem trans-medialnym, który dość trzeszczy energią od muzyki po prezentację na żywo do komiksu. Tak więc September Mourning powstał z myślą o fikcyjnej idei, która została zrealizowana zarówno na stronie, jak i na scenie.

Według wywiadu przeprowadzonego przeze mnie we wrześniu na początku tego roku: „September Mourning rozpoczęła się jako konceptualna opowieść o postaci September Mourning (red. Lazar), która jest hybrydą ludzko-żniwiarza. Czuje potrzebę, aby dać niektórym ludzkim duszom sekundę przypadek, a tym samym zabawki z Losem. Żniwiarze są stworzeni przez Los z bardzo specyficzną pracą… posprzątaj śmiertelne królestwo dusz, które mają odejść. Ponieważ wrzesień to hybryda człowiek-żniwiarz, która ma empatię, której nie ma żaden inny żniwiarz Inne żniwiarki są wysyłane przez Los, aby powstrzymać wrzesień przed daniem duszom drugiej szansy. Strona muzyczna rozwinęła się kilka lat po tym, jak fabuła została całkowicie uformowana. ”

Zespół początkowo przetestował wody kilka lat temu dwoma poprzednimi płytami, szlifując swoje rzemiosło i przygotowując grunt pod przyszłe wydarzenia. A co miało nadejść, to ich nowa EPka, Tom 1. Jeśli definicja doskonałej płyty jest czymś, co można dosłownie powtarzać wielokrotnie, a nie męczyć, to chyba bezpiecznie mogę rozważyć Tom 1 świetny rekord.



September Mourning to hardrockowy zespół z kawałkami elektronicznego smaku, który nasyca ich piosenki niesamowicie mocnym, melodyjnym zgięciem i ostrą jak brzytwa produkcją (dzięki uprzejmości Sahaj Ticotin od RA). EP ma tylko sześć piosenek, ale wszystkie wywierają wpływ na twoje uszy, zachowując swoją tożsamość, nie będąc jednocześnie klonami obcinającymi ciasteczka.

Dwie rzeczy, które od razu uderzyły mnie w tej płycie, to wspomniane wcześniej piosenki i absolutnie porywający głos września. Człowieku, ta dziewczyna umie śpiewać! Od pierwszej nuty do ostatniej słuchałem każdej sylaby, wchłaniając ją jak pierwszy napój po przejściu przez Saharę. Jej naturalny śpiewający głos jest magnetyczny, ale czasami może również przerodzić się w warczenie, które omija terytorium Angeli Gossow i szuka czegoś całkowicie odpowiedniego do piosenki - - nie gardłowego, ale złego w melodyjnym, ale chaotycznym sensie.

Zespół, gitarzyści Riven (Rich Juzwick) i Wraith (Kyle Ort), basista Shadou (Jeriah Eager) i perkusista Stitch (Josh Fresia) ożyw każdą piosenkę o organicznym charakterze, który jest równie potężny, jak i perfekcyjny.

„The Collection” zaprasza cię na płytę intrygującym intro, które jest zarówno kołysanką koszmarną, jak i wezwaniem do broni dla żniwiarzy na całym świecie (i nie tylko). Dowodzący i porywający ten utwór mógł być rozwijany przez kolejne kilka minut, ponieważ z pewnością może zainteresować tych, którzy są zainteresowani.

„Angels to Dust” jest gorąco na piętach poprzedniego utworu i natychmiast wyświetla głos września jako syrenę najwyższej klasy. Chrupiący, ale przerywany elektronicznym szkieletem, ten utwór jest mocny, ale na tyle napowietrzony, że pozwala wrześniowi zająć centralne miejsce i chwyta za ucho swoim pilnym, ale uwodzicielskim głosem.

Kiedy usłyszałem „Before the Fall” jest moment, w którym całkowicie i całkowicie przewróciłem się na krawędzi głosu wrześniowego. Wiersze tej piosenki to najlepsza przynęta dla myszy --- całkowicie nie do odparcia. Dobry Boże, podążałabym za tą dziewczyną przez bramy piekielne, gdyby tylko śpiewała. To prawdopodobnie szczyt rekordu. Westchnienie.......

Mówię, być może dlatego, że następny utwór „Children of Fate” odmawia nikomu zajęcia miejsca. Graniczne pułapki symfoniczne służą jedynie do wzmocnienia tej spektakularnej piosenki. Melodyjni, nieustępliwi i dynamiczni, jesteśmy traktowani w pełnym zakresie mocy żałoby wrześniowej. Jednym słowem .... wow!

„Eye of the Storm” przypomina mi niektóre europejskie zespoły power metalowe, takie jak The Murder of My Sweet. Chrupiące i bombastyczne (w dobrym tego słowa znaczeniu) ... Lubię.

Płyta kończy się bardzo dziwną okładką. Tutaj zespół gra popowy klasyk „Stand By Me” Ben E. Kinga. Kiedy po raz pierwszy o tym usłyszałem, pomyślałem „dlaczego, u licha, mieliby coś takiego zrobić?” Potem to usłyszałem i chociaż pierwsze przesłuchanie mnie nie przekonało, szybko wszedłem na pokład po kilku obrotach i teraz myślę, że to naprawdę fajny pomysł. Wersety są dość przy książce (choć bardziej mroczne), ale refreny wybijają z oryginału i pod koniec września wrzesień przechodzi w tryb lamentowania i przenosi piosenkę w inne miejsce. Wielkie punkty za wypróbowanie czegoś innego.

I oto masz, nie przedłużając ich powitania, September Mourning przedstawił się światu z wielkim wysiłkiem. Mogę sobie tylko wyobrazić, jak niesamowity jest ten zespół na żywo, a ich sposób myślenia nadaje się na żywo, jak ręka w rękę. To zdecydowanie jedna z moich ulubionych płyt z 2015 roku !!!

Instrukcje Wideo: Gwint w realu i gwiazdy YouTube. Tak było na GRYOffline 2016 [relacja tvgry.pl] (Może 2024).