Integracja to droga naprzód, Bangalore, Indie
Moja siostra ma duńskiego najemcę. Jest samotnym człowiekiem, inżynierem wiatru z Jutlandii i zaskakująco miłą osobą, mimo że jest dość młody i samotny. Uważam, że jest on tak odmienny od naszych zwykłych niegrzecznych i nie do zniesienia lokalnych lokatorów, którzy uważają, że płacą nam czynsz, więc może być niegrzeczny, ten człowiek jest zupełnie inny.

Mieszkałem w Danii przez 6 miesięcy, kiedy robiłem magisterskie dziennikarstwo w 2006 roku i rozumiem, skąd on pochodzi. Duńczycy są kulturą bardzo przyjazną i hojną rasą, poza tym są oszałamiająco dobrze wyglądający. Nie czułem żadnego rasizmu, kiedy tam mieszkałem, przez sześć miesięcy w Aarhus, mieście uniwersyteckim, trzy godziny od pięknego miasta Kopenhagi.

Pamiętam, jak patrzyłem przez okno mojego uniwersytetu na wszystkich mężczyzn i kobiet przejeżdżających obok i przypominało to mistrzowską rasę Hitlera lub niemiecką: Herrenrasse, czyli ideologię „mistrzowskich ludzi”, którą studiowałem na moich Mistrzach w historii. Była to koncepcja w nazistowskiej ideologii, w której rasy nordyckie lub aryjskie, dominujące wśród Niemców i innych narodów Europy Północnej, były przez niego uważane za najwyższe w hierarchii rasowej. Członkowie tej rzekomej rasy panów nazywani byli Herrenmenschen („mistrzami ludzi”). Wszystkie inne rasy uznano za gorsze.

Jednak Duńczycy nie popierają tej koncepcji, podobnie jak większość Europejczyków na całym kontynencie.

Więc kiedy najemca pokazał mi swoje rośliny pomidora, które przywiózł z Danii, zaśmiałem się i powiedziałem, wątpię, czy poradzą sobie równie dobrze tutaj w ciepłym Indiach, w porównaniu z marznącym zimnem Danii. Kupił sobie garnki i trochę kompostu uzupełnionego naszym z dołu, a nasiona wysiano w typowy zachodni sposób w mniejszych doniczkach. Gdy nasiona wykiełkowały i zaczęły rosnąć, przeszczepił je do większych doniczek.

Ale nawet wtedy rośliny wyglądały na słabe i wrzecionowate i zastanawiałem się, czy to dlatego, że były to duńskie nasiona. Ale mój dom pomocy, który również sprząta jego mieszkanie, pilnował ich uważnie i wezwał mnie, bym je sprawdził. Lokator jak zwykle podróżował w terenie i ze śmiechem poprosił mnie o opiekę na jego farmie pomidorów.

Nie myśląc o nich dużo, podszedłem do nich po wyjątkowo ulewnym deszczu. Byłem zaskoczony i zadowolony, widząc, że rośliny zaaklimatyzowały się w Indiach przez miesiące. Rozprzestrzeniły się z wrzecionowatych i cienkich, na zdrowe i świeże, pokryte kwiatami i małymi pomidorami. Musieliśmy nawet odłożyć patyki, aby je podtrzymać, aby nie zapadły się wraz z ciężarem owocu.

Jako akademik natychmiast pojawiła się analogia, że ​​integracja jest jedyną drogą do rozwoju świata w kierunku postępu. Małe rośliny pokazały nam, jak to zrobić. Dzisiejsi politycy wydają się wjeżdżać w kliny między religiami a odcieniami skóry, językami i rasami. A jednak spójrz na te rośliny. Po prostu zahartowali plecy i postanowili przyjąć nowe warunki, najlepiej jak potrafili. I co za niesamowity zwrot.

Z cienkich i wrzecionowatych wyrosły na zdrowe i solidne, a w tej historii tkwi silne przekonanie moralne, za którym musimy podążać. Musimy powitać w naszym świecie różnego rodzaju ludzi i rasy, aby wtopić się w rasę panów. To jedyna droga naprzód. Uczymy się zdawać sobie sprawę, że poza zewnętrznym kolorem skóry jest znacznie więcej i zasadniczo pod tą powierzchowną powłoką wszyscy jesteśmy tacy sami.

Niestety nazizm wypaczył prawdziwe znaczenie filozofii niemieckiego filozofa Friedricha Nietzschego. Postawił Übermensch jako cel dla ludzkości, który postawił sobie za cel w swojej książce So Spoke Zarathustra z 1883 roku. Niestety nazizm zniekształcił prawdziwe znaczenie tej koncepcji, pasując do jej poglądu na „rasę panów”.

Co rośliny mogą zrobić bez konieczności walki z kimkolwiek wokół siebie, aby odnieść sukces, my, ludzie, musimy zrozumieć i żyć i pozwolić żyć. Życie nie może być osadzone w kamieniu - moja droga lub autostrada. Istnieją zasady w życiu, które znacznie ułatwiają wspólne życie. Jeśli podobnie jak roślina nie możemy się przystosować i rosnąć, to niestety musimy uczyć lekcji i uczyć się na własnej skórze. Nie wszyscy chętnie cierpią głupców z radością.