Młodzi Afroamerykanie łączą się z przeszłością
Kwiecień 2024
Tym razem mam najnowszą serię zmiennokształtnych Shelly Laurenston, The Mane Attraction (Brava). Sissy Mae Smith utknęła w Nowym Jorku na ślubie brata, ale przynajmniej jej najlepszy kumpel Mitch Shaw jest tam z nią, zapewniając rozrywkę jej (i jej zmieniającej kształty rodzinie i przyjaciołom). Potem ktoś strzela do Mitcha kilka razy, a Sissy zabiera go do domu do Tennessee, aby mógł naprawić się od ludzi próbujących go zabić. Sissy i Mitch żartują i drażnią się w pierwszej części książki, opracowując interesującą chemię, a potem, kiedy są w Smithville, sprawy stają się jeszcze bardziej interesujące: stary chłopak Sissy wraca do miasta i podczas gdy ona nie chce mieć z nim żadnej części, ma dla nich inne plany. Potem jest duża, rozległa rodzina Sissy, do której można się potknąć, gdziekolwiek się zwrócą. Ale kiedy Sissy i Mitch w końcu omijają najlepszych przyjaciół-ręce, strony zaczynają palić. Mitch jest tak samo uroczym bohaterem, jak brat Sissy, Bobby w poprzedniej książce z serii, seksowny i zabawny, i po prostu Alfa. Plus jest lwem. Czego nie lubić w lwie? Sissy, cóż, zajęło mi więcej czasu, aby rozgrzać się do niej jako bohaterki. W końcu Laurenston wykonała tak dobrą robotę, że ostatnio nie była tak sympatyczna dla młodej żony Smitty'ego, że nie chciałem jej bardzo lubić na początku tego. Ale pod koniec bardzo ją lubiłem. Wrzuć dziwaczne, wścibskie ciotki, kłócące się rodzeństwo i niedoszłego zabójcę, a to jest szalona jazda. Laurenston uczynił ze mnie pełnoprawnego fana ze Smitty i Jessie po raz ostatni, a ten był niemal równie fantastyczny jak na lekturę: zdobył cztery z pięciu strzał Kupidyna. A w przyszłym miesiącu dostaniemy jej kolejną smoczą opowieść G. A. Aikena!
Do następnego razu, miłej lektury!