Recenzja filmu Ten Little Indian
Dziesięć osób - ośmiu gości i para gospodyń domowych - spotykają się po raz pierwszy, gdy przybywają do odległej rezydencji w austriackich Alpach. Nikt nigdy nie spotkał człowieka, który ich zaprosił lub wynajął - tajemniczego pana U N Owena. Ale tego wieczoru po obiedzie nagrany na taśmie głos gospodarza recytuje szczegóły zbrodni, które każda osoba popełniła - zbrodni, które doprowadziły do ​​śmierci innych - i za które jak dotąd uniknęły kary.

Dziesięć osób, które są poniekąd mordercami. Czy to tylko przypadek, że słowa wierszyku dziecinnego Dziesięciu małych Indian wisieć na każdej ze ścian sypialni?

Aktor Christopher Lee, gwiazda wielu brytyjskich filmów grozy, zapewnia głos U N Owena. On camera to dość wybitna obsada aktorów międzynarodowych, w tym z Wielkiej Brytanii, Wilfrid Hyde-White, Leo Genn, Dennis Price i Shirley Eaton. Z Ameryki Hugh O'Brian stanowi atrakcyjną postać, a gwiazda popu Fabian jest ukłonem w stronę generacji modów. Daliah Lavi zapewnia odrobinę europejskiego szyku, choć jej ogromna i wyszukana peruka raczej odwraca uwagę od jej występu.

Goście odrzucają ujawnienie swoich zbrodni jako kiepski żart, ale potem następuje szokujący incydent. Piosenkarz Mike Raven (Fabian) daje pijackie przedstawienie „Dziesięciu małych Indian”, po czym przyznaje się do swojej zbrodni, po czym natychmiast dusi się drinkiem i umiera.

Wszyscy zdają sobie sprawę, że obietnica zemsty gospodarza jest poważna, a także że wśród nich jest morderca. Następuje więcej zgonów, gdy ocaleni ze śniegu ocalali próbują odkryć, który z nich jest zabójcą. Z każdym morderstwem znika figurka z ornamentu przedstawiająca dziesięciu małych Indian.

Ta wersja z 1965 r Dziesięciu małych Indian to druga adaptacja filmowa powieści Agathy Christie z 1939 roku - często opisywana jako jedna z jej najbardziej zawiłych i zagadkowych fabuł. Była tam wersja filmowa z Hollywood, zatytułowana A potem nie było żadnych, w 1945 r., a BBC w 1949 r. zaadaptował tę historię jako dramat telewizyjny. Miejsce to zostało zmienione z wyspy u wybrzeży Wielkiej Brytanii na Alpy Austriackie, ale historia pozostała niezmienna.

Film wyreżyserował George Pollock ze scenariuszem Petera Yeldhama i został nakręcony w Kenure House w hrabstwie Dublin w Irlandii. Czarno-białe zdjęcia i użycie cienia tworzą przyjemnie złowrogi nastrój, a lokalizacja domu ma wrażenie, że nie ma w nim miejsca, odbija się echem i jest raczej przytłaczająca.

Film ma niepowtarzalną atmosferę „lat sześćdziesiątych”, którą niektórzy widzowie mogą uznać za przestarzałą. Ale jako zagorzały fan Agathy Christie - i klasycznej tajemnicy - podobało mi się Dziesięciu małych Indian ogromnie. Układanka „Whodunnit” trwa aż do końcowych scen, a na rozwiązanie warto poczekać.

Instrukcje Wideo: Pennywise: 1990 Vs 2017 (Może 2024).