Where Down Is In - Pizzeria z sercem do służby

Codziennie na przedmieściach Rzymu odbywa się cicha afirmacja życia. Tutaj rodzinna pizzeria pokazuje godność każdej osoby.

Przedsiębiorcza rodzina rzymska wymyśliła pomysł znalezienia pracy dla syna dotkniętego zespołem Downa lub Trisomy 21 i jego przyjaciół. Otworzyli małą, ukrytą pizzerię, w której dzieci mogły pracować jako kelnerzy. Lokal gastronomiczny na Via dei Sulpici w regionie Appia / Tuscolana zamienił się w tętniącą życiem, ruchliwą okolicę.

W zeszły weekend poszedłem wypróbować to sam, przyprowadzając mojego małego syna Joshua, który również ma zespół Downa. Weszliśmy do radosnego, żywego wejścia, ozdobionego fotografiami dzieci z Downów, które przedstawiają różne włoskie gwiazdy.

Mimo że restauracja była pełna, personel znalazł czas na wymianę uprzejmości i uczczenie Joshua. Po obiedzie rozmawiałem z kobietą, która rozpoczęła tę inicjatywę, Augustiną Balsamo, matką 21-letniego Valerio (naszego kelnera) i prezesem Cooperativa Sociale Girasoli.

„Stworzyłem tę spółdzielnię sześć lat temu, aby pomóc młodym ludziom, takim jak Valerio, w znalezieniu pracy i rozwinięciu umiejętności umożliwiających samodzielne znalezienie pracy” - wyjaśnił Balsamo.

„Potem wpadliśmy na pomysł restauracji, która nie tylko zapewniłaby dzieciom pracę, ale także zintegrowałaby je społecznie, jednocześnie zachęcając ludzi, aby nie czuli się niezręcznie wśród osób niepełnosprawnych. To nasz piąty rok w biznesie” - dodała z dumą.

Valerio, Viviana i Claudio serwują przy stołach, czasem nawet do 100 osób na noc. Jak ludzie reagują na czekanie przez kogoś z zespołem Downa? Zapytałam.

„Jesteśmy na uboczu, więc większość ludzi, którzy tu przychodzą, wie, o czym jesteśmy i przychodzą, ponieważ są ciekawi lub chcą pomóc lub po prostu dlatego, że lubią dobry nastrój i dobre towarzystwo”, Balsamo odpowiedział.

„Kilka razy ludzie po prostu się pojawiali, a kiedy zobaczyli, że wszyscy kelnerzy są na dole, wstali i wyszli” - powiedziała. „Czasami trzeba uzbroić się w cierpliwość wobec ludzi, którzy nie rozumieją”.

Bardziej jasno, Balsamo przypomniał sobie, że kilka razy „ludzie przychodzili i jedli, nie zdając sobie sprawy, że byli obsługiwani przez kogoś z zespołem Downa”.

Zapytałem ją, jak ona jako matka czuje się z tym całym eksperymentem.

„Świetnie” - odpowiedziała - „są bardziej dojrzali, nauczyli się odpowiedzialności, lepiej się komunikują i mają marzenia i plany na przyszłość”.

Kontynuowała: „Najbardziej udaną częścią była interakcja między tak zwanymi normalnymi ludźmi, którzy tu pracują, a dziećmi. Wszyscy są naturalni, wyluzowani, a personel nauczył się, że są zwykłymi dziećmi”.

„Myślę, że to miejsce jest ważne, ponieważ tutaj widzisz to, co zwykle byłoby ukryte. Są to miłe, przyjazne, szczere dzieci, dlaczego powinny być trzymane poza zasięgiem opinii publicznej?” - zapytał Balsamo. „Nie jest tak źle być obsługiwanym przez kelnera w dół, prawda?”

Potem mnie przesłuchała. „Jak smakowało jedzenie? Podobało ci się?” Powiedziałem jej (szczerze), że podobał mi się mój obiad, podobnie jak moja rodzina.

Balsamo zrelaksował się i uśmiechnął. „Bardzo dobrze”, powiedziała. „Można być życzliwym lub chcieć nam pomóc, ale najważniejsze jest to, że jeśli jedzenie nie jest dobre, nie wróci”.

Elizabeth Lev uczy chrześcijańskiej sztuki i architektury na kampusie uniwersytetu Duquesne w Rzymie.

Artykuł ten pojawił się po raz pierwszy w Zenit.org i został przedrukowany za zgodą.

Instrukcje Wideo: Mark of Cain and the Beast and Other Occult Secrets - Zen Garcia, Gary Wayne and David Carrico (Może 2024).